MKS Będzin po dziewięciu kolejkach PlusLigi ma na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo. Zespół wywalczył zaledwie cztery punkty, a do tego dorobku przyczynił się między innymi ostatni mecz.
Wprawdzie Zagłębiacy wygrali premierową partię z Effectorem Kielce, ale kolejne odsłony przegrali. - Trudno coś powiedzieć. Po obiecującym pierwszym secie, niestety, zaczęliśmy pikować w dół. W trzeciej partii był zalążek, że nadrobimy, ale goście zaczęli lepiej przyjmować i zagrywać. Uciekły nam jakiekolwiek punkty i zwycięstwo. Teraz nie pozostaje nam nic innego, niż walczyć w kolejnym meczu z BBTS-em Bielsko-Biała - powiedział Mariusz Gaca.
W trzecim secie będzinianie byli na dobrej drodze do odniesienia zwycięstwa. Jeszcze na drugą przerwę techniczna schodzili przy dwupunktowym prowadzeniu, ale wówczas do głosu doszli kielczanie. Effector skrzętnie wykorzystywał błędy rywali i nie tylko odrobił straty, ale wywalczył pięć "oczek" przewagi.
- Najbardziej żałuję trzeciej odsłony, bo wydawało się, że mamy przewagę, ale w jednym ustawieniu uciekło nam kilka punktów. Z prowadzenia 16:14 zrobiło się 18:21 i przegraliśmy seta do 20. Później nie potrafiliśmy się podnieść. Nie graliśmy źle, ale pogrążyła nas liczba błędów własnych. Na tym musimy się skupić i poprawić - wyjaśnił trener Tomasz Wasilkowski.
Jego podopieczni przegrali już kolejne spotkanie przez zbyt dużą liczbę błędów. - Effector stosował bardzo zmienną zagrywkę. Dużo ryzykował, a potem wprowadzał totalnie inny serwis: lżejszy i w innym kierunku. To powodowało duże problemy. Wydaje mi się, że przyczyną porażki były błędy własne. Przyjmowaliśmy piłkę, ale popełnialiśmy błędy w ataku czy wystawie. Effector grał bardzo dobrze zagrywką, zmieniał strefy i starał się utrudnić nam grę. Popełniliśmy trochę błędów w przyjęciu i to świadczy o dobrej zagrywce rywali - powiedział szkoleniowiec.
Już w piątek będzinianie zmierzą się na wyjeździe z innym zespołem z dołu ligowej tabeli - BBTS-em Bielsko-Biała. Początek spotkania o godzinie 18:00.