Jakub Radomski: Przed spotkaniem jeden punkt bralibyśmy w ciemno

Siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej postawili się kolejnemu faworytowi i urwali punkt Lotosowi Trefl Gdańsk. Zdaniem Jakuba Radomskiego jest niedosyt, bo można było się pokusić o komplet punktów w tym spotkaniu.

Siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej w dziewiątej kolejce rozegrali kolejny tie-break i znów "ukradli" punkt medaliście zeszłorocznych rozgrywek. Tym razem przegrali 2:3 z Lotosem Trefl Gdańsk i chociaż powiększyli dorobek punktowy, po spotkaniu byli nieco zawiedzeni, bo mogli pokusić się o zgarnięcie całej puli. - Na pewno te punkty urwane w Rzeszowie bardziej cieszyły, bo tam było zwycięstwo, a tutaj porażka 2:3. Jest jeden punkt, który przed spotkaniem może bralibyśmy w ciemno, ale teraz wiedząc jak to wszystko wyglądało, jak graliśmy i jak grał tutaj Trefl, to mieliśmy naprawdę szansę na zwycięstwo i na dwa punkty. Nie udało się, ale mamy punkt urwany wicemistrzowi Polski, to też nie jest źle. Jednak mamy nad czym pracować, wiemy nad czym i będziemy to robić. Mam nadzieję, że w dalszych spotkaniach też pokażemy takie zaangażowanie i wolę walki, bo to jest dla nas najważniejsze - przyznał po meczu Jakub Radomski.

Niedosyt siatkarzy warszawskiego zespołu jest zrozumiały, ale z drugiej strony jak się porówna ich grę jeszcze sprzed paru tygodni, z tą którą prezentują teraz, to widać różnicę. Oczywiście na plus, bo po serii porażek, podopieczni Jakuba Bednaruka zaczęli wygrywać i zdobywać punkty. Co się więc zmieniło w ich grze od tego czasu? - Na pewno się dotarliśmy jako drużyna, lepiej się rozumiemy na boisku i poza nim też. W sumie wygrane też nas zaczęły budować, odnieśliśmy trzy zwycięstwa z rzędu. Tak naprawdę na początku sezonu uciekł nam spod noża AZS Olsztyn, wypuściliśmy wygraną z rąk. Powinniśmy byli wygrać to spotkanie za trzy punkty, a przegraliśmy 2:3. I później to spotkanie w Będzinie, które nam nie wyszło, a rywal z kolei zagrał naprawdę bardzo dobrze. Potem nasza gra zaczęła lepiej wyglądać - analizował przyjmujący Politechniki.

Wydaje się, że takim momentem przełomowym w grze akademików mógł być mecz z Effectorem Kielce, w którym warszawianie przegrywali 1:2, ale zdołali się przełamać i wygrać spotkanie w tie-breaku. - To na pewno było trudne dla nas spotkanie, psychicznie i siatkarsko, bo byliśmy w dołku. Udało się wyciągnąć wynik z 1:2 na 3:2. Takie zwycięstwa budują i scalają zespół - powiedział siatkarz AZS-u.

Teraz na drodze warszawskiego zespołu stanie kolejny medalista zeszłorocznych rozgrywek PlusLigi, PGE Skra Bełchatów. - Na pewno będziemy walczyć, tak jak w poprzednich spotkaniach. Damy z siebie wszystko i mam nadzieję, że też uda nam się urwać punkty. Zaraz tutaj zapytam Andrzeja o słabe punkty bełchatowian, on mi wszystko na pewno powie i będziemy mieli taki handicap - Jakub Radomski żartobliwie odniósł się do obecności swojego kolegi, Andrzeja Wrony, na meczu w Warszawie. Akademicy mecz w Bełchatowie rozegrają 12 grudnia o godz. 15.00.

Komentarze (0)