Niezwykle trudne zadanie mieli przed sobą zawodnicy z Będzina, którym na koniec roku przyszło mierzyć się z Resovią. W starciu z mistrzem Polski było tak, jak można było się spodziewać przed pierwszym gwizdkiem. Od początku do końca spotkania na boisku dominowali rzeszowianie.
Sporo niedokładności po obu stronach siatki można było zauważyć w pierwszych wymianach spotkania. Na potęgę w ataku mylili się gospodarze, a goście przechodzili linię trzeciego metra i psuli swoje serwisy (6:8). Po wznowieniu kibice nadal częściej niż efektowne akcje oglądali autowe ataki Bartosza Kurka jednak mimo tego rzeszowianie wypracowali sobie przewagę, bo precyzyjnie zagrywał Olieg Achrem (11:16). Trener Tomasz Wasilkowski próbował poprawić grę swoich podopiecznych ratując się zmianami, ale roszady nie przyniosły żadnego efektu. Mistrzowie Polski zdobywali kolejne punkty, bo będzinianie mnożyli błędy w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Set zakończył się pomyłką w ataku Michała Żuka.
Nieco więcej zaciętych akcji było w drugiej partii choć nadal liczba błędów w polu serwisowym porażała. W grze MKS-u można było doszukać się pozytywnych elementów. Lepiej niż w pierwszym secie na ataku radził sobie Mateusz Piotrowski, co więcej, będzinianie w końcu postawili skuteczny blok i dzięki temu minimalnie prowadzili na pierwszej przerwie (8:7). Mistrzowie Polski szybko jednak doprowadzili do remisu, a później za sprawą uderzenia Nikołaja Penczewa wyszli na prowadzenie (13:16). W kolejnych akcjach przewaga podopiecznych Andrzeja Kowala stała się bardziej wyraźna. Pewnie atakowali Kurek i Dmytro Paszycki, a gospodarze nie byli w stanie odpowiedzieć na tak udane zagrania. Problemy w przyjęciu ostatecznie pogrążyły siatkarzy znad Czarnej Przemszy w drugiej odsłonie (16:25).
Skuteczne ataki Achrema i Penczewa pozwoliły Resovii wypracować przewagę jeszcze przed przerwą techniczną. Do repertuaru zagrań zawodnicy z Podkarpacia włączyli także udane bloki i jeszcze bardziej zaznaczyli swoją dominację na boisku (2:8). Po wznowieniu akcja nieco się zmieniła. MKS zaczął budować swoją grę na pomyłkach rywali, a że błędów ekipy z Podkarpacia było bez liku, to wynik oscylował wokół remisu (15:16). W decydującej fazie seta będzinianie nie zachowali zimnej krwi. Najpierw zaczęli się mylić w ofensywie, a później wdawali się w dyskusje z sędziami, które przyniosły żółtą kartkę Maciejowi Pawlińskiemu. Po drugiej stronie siatki goście spokojnie zdobywali kolejne "oczka" i doprowadzili korzystny wynik do końca spotkania (19:25).
MKS Będzin - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (12:25, 16:25, 19:25)
MKS Będzin: Laane, Pawliński, Baczkała, Gaca, Peacock, Piotrowski, Kaczmarek (libero) oraz Żuk, Peszko, Warda
Asseco Resovia Rzeszów: Kurek, Tichacek, Achrem, Paszycki, Penczew, Holmes, Wojtaszek (libero)
MVP: Nikołaj Penczew
@Ferdynand. Kurek gra bo mu się za to płaci, co to Czytaj całość
.
Kurek nawet z MKS musi rypać??????
.
Witczak nie gra?
.
a Śliwka to na Skrę wyjdzie ?
.
....