Kamila Ganszczyk: Stres debiutanta już za mną

24-letnia środkowa Taurona MKS Dąbrowa Górnicza, Kamila Ganszczyk, ma już za sobą pierwsze nerwy związane z występami w biało-czerwonej koszulce. Kto pomógł jej w zwalczeniu tremy?

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
WP SportoweFakty / Rafał Soboń / WP SportoweFakty / Rafał Soboń
- Mam wrażenie, jakbym stąd w ogóle nie wyjeżdżała... Mam nadzieję, że jest to ośrodek, do którego jeszcze będę w swojej karierze wracać, oby jak najczęściej (uśmiech). Są tutaj dobre warunki do treningów przed najważniejszymi zawodami - powiedziała Kamila Ganszczyk w rozmowie z naszym portalem, zapytana o wrażenia z kolejnej wizyty w szczyrskim Centralnym Ośrodku Sportu. Dla niej był to drugi udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski kobiet pod wodzą Jacka Nawrockiego. Wcześniej była zawodniczka ostrowieckiego KSZO znalazła się orbicie zainteresowań Wiesława Popika, który powołał Ganszczyk do kadry B na rozgrywki Ligi Europejskiej, a w nich środkowa spisała się tak dobrze, że dostała szybki awans do pierwszej reprezentacji na ostatnie mistrzostwa Europy.- Na razie robię to, co do mnie należy, chcę dawać z siebie jak najwięcej i wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafię. Cieszę się, że zarówno trener Serramalera, jak i trenerzy Popik oraz Nawrocki uwierzyli we mnie i dali mi szansę na występy. Pozostaje tylko walka, bo dobrych dziewczyn na mojej pozycji jest sporo! Chciałabym pojechać do Ankary i tam pokazać się z najlepszej strony - przyznała z uśmiechem ambitna zawodniczka Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza.
Ganszczyk (nr 3) zaliczyła szybki awans z kadry B do pierwszej reprezentacji Polski Ganszczyk (nr 3) zaliczyła szybki awans z kadry B do pierwszej reprezentacji Polski
Jak 24-latka wspomina swój pierwszy przyjazd na zgrupowanie Biało-Czerwonych? - Na pewno towarzyszyło mi zdenerwowanie, bo inne zawodniczki już się ze sobą znały, a ja kojarzyłam je jedynie z parkietów, z drugiej strony siatki. Przyjechałam na zgrupowanie trwające już od jakiegoś czasu i byłam ciekawa, jak nowe koleżanki mnie przyjmą. Nie było łatwo, bo byłam debiutantką i do tego nie najmłodszą, ale myślę, że z dnia na dzień jest coraz lepiej i dziewczyny zaczynają mnie lepiej poznawać, a to przekłada się na zaufanie - wspominała środkowa, która dodała: - Bardzo pomogły mi Paulina Maj, Kasia Skowrońska i Ania Werblińska. To są takie postacie w zespole, które razem mają już za sobą kilkaset występów w kadrze i to one pomogły mi w oswojeniu się z nerwami towarzyszącymi podczas spotkań reprezentacji, związanymi z rangą zawodów. Jestem pewna, że zawsze będą mi służyły dobrą radą i mogę na nie liczyć - stwierdziła.

Polki nie są wymieniane w gronie faworytów zmagań w Ankarze (4-9 stycznia 2016 r.), których stawką jest miejsce w turnieju olimpijskim w Rio de Janeiro. W pierwszej fazie rozgrywek siatkarki Nawrockiego zagrają z mistrzyniami Europy Rosjankami oraz Włochami i Belgią. Ganszczyk nakazuje zachować spokój i nie rozdzielać przedwcześnie medali. - Czasami bywa tak, że niżej notowany przeciwnik osiąga sukces w dobrze obsadzonej imprezie, dlatego nie należy przed startem turnieju w Ankarze kogokolwiek skreślać. Trudno też przewidywać, z którym zespołem będzie nam się grało dobrze, a z którym nie, to może się bardzo szybko zmienić. Mecze w Turcji na pewno będą stały na wysokim poziomie i powinnyśmy podchodzić do nich spokojnie, z nastawieniem na wygranie jak największej liczby spotkań. Bez względu na to, z kim przyjdzie nam się mierzyć - uznała środkowa kadry.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×