WP SportoweFakty: Mówił pan, że okres świąteczny wykorzysta pan na podróż do Iranu, żeby oficjalnie podpisać kontrakt. Gdzie w takim razie spędzi pan Boże Narodzenie?
Raul Lozano: Święta spędzę w Polsce, przylatuje do mnie moja żona wraz z synem. Odwiedzimy przyjaciela, który mieszka w Warszawie. Być może pojedziemy także do Krakowa, gdzie byłem podczas swoich pierwszych świąt w waszym kraju. Miało to miejsce w 2006 roku.
Skoro był już pan w Polsce podczas Bożego Narodzenia, jak może pan porównać ten czas ze świętami w Argentynie?
- Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że w Argentynie jest wówczas lato. Temperatura wynosi około 30 stopni, dlatego święta mają zupełnie inny klimat. W naszej tradycji również jest miejsce dla choinki, którą dekorujemy białą watą. Może to się wydawać dziwne, ale w ten sposób chcemy sprawić, żeby przypominała śnieg.
[b]
Co musi się znaleźć na wigilijnym stole?[/b]
- Jeśli chodzi o kolację wigilijną, jest ona według zwyczajów emigrantów włoskich i hiszpańskich. Ich obecność ma bardzo duży wpływ na wigilijne potrawy. Ponieważ w czasie świąt w Europie jest zima, jedzenie jest dostosowane do tej pory roku. W Argentynie w Wigilię je się indyka. W Polsce tradycją jest przygotowywanie 12 postnych dań, natomiast u nas nie. Jemy dużo, także mięsa.
Święta w Argentynie również spędza się w gronie rodzinnym?
- Podobnie jak w Polsce, Boże Narodzenie w Argentynie to bardzo rodzinne święta. Wszystko robi się wspólnie, najważniejsza jest kolacja wigilijna. Po północy dzieci oczekują na prezenty. Przynosi je święty Mikołaj z długą brodą i w czerwonej czapce, oczywiście ktoś się za tego Mikołaja przebiera. Przy czym warto pamiętać o temperaturze, jaka jest w Argentynie. Ten tradycyjny strój Mikołaja powoduje, że przebierający się czuje się tak, jakby był w saunie. Święta są rodzinne, ale po zakończeniu kolacji wigilijnej 20-latkowie wychodzą do klubów, żeby spotkać się ze swoimi znajomymi. Z tego co się orientuję, w Polsce jeśli młodzież wychodzi, to raczej nie w Wigilię, tylko w pierwszy albo drugi dzień świąt.
Ze względu na kwalifikacje olimpijskie czeka nas dłuższa przerwa w PlusLidze. Czy w związku z tym siatkarze Cerrad Czarnych Radom mogą liczyć na odpoczynek?
- Od niedzieli po meczu z PGE Skrą Bełchatów do 26 grudnia zawodnicy mają wolne, a potem wracamy do naszego stałego planu dnia. Czyli rano siłownia i ćwiczenia z piłką, a po południu trening w hali.
Liga pędzi jak szalona, niektórzy zawodnicy są mocno eksploatowani. Czy może mieć to wpływ na grę reprezentacji w Berlinie?
- Zawodnicy faktycznie mają prawo odczuwać zmęczenie. Jeśli występują w mocnych klubach, często rywalizują jednocześnie w Lidze Mistrzów. To wszystko może powodować, że w Berlinie będziemy mieli do czynienia z niespodziankami.
[b]
Kogo wymieniłby pan w gronie faworytów do bezpośredniego awansu?[/b]
- Moim zdaniem w "czwórce" znajdą się Polska, Rosja, Francja i Niemcy. To, kto wygra, zależeć będzie od przygotowania fizycznego, samopoczucia i braku kontuzji. Największe szanse na zwycięstwo mają według mnie Polska i Francja, na trzecie miejsce typuję Niemców. Myślę, że bezpośredni awans uzyskają Polacy, a Francuzi i Niemcy będą próbować swoich sił w Japonii. Życzę tego Polakom, bo z naszej drużyny dwóch zawodników ma szansę na występ w Berlinie.
Oprócz Artura Szalpuka i Wojciecha Żalińskiego powołania otrzymali także Lukas Kampa i Neven Majstorović. Nie obawia się pan o dyspozycję swoich podopiecznych po powrocie z Berlina?
- Na pewno będą trochę zmęczeni. Ale myślę, że po dwóch dniach odpoczynku powinni dojść do siebie. Jednak wszystkie kluby, które mają w swoich szeregach kadrowiczów, muszą się zmagać z tym problemem, więc nie ma co się tym za bardzo przejmować.
[b]Rozmawiała Agata Kołacz
{"id":"","title":""}
[/b]