- To nie był zły mecz, ale pod względem sportowym ciekawsze było na pewno spotkanie Francuzów i Rosjan. W naszym wypadku już w trzecim secie obaj trenerzy desygnowali do gry zmienników i dali odpocząć podstawowym zawodnikom przed sobotnimi półfinałami - ocenił Andrzej Kowal. Zarówno Vital Heynen jak i Stephane Antiga, pewni awansu swoich drużyn do półfinału eliminacji olimpijskich, mocno rotowali składem. Belgijski szkoleniowiec wymienił większość meczowej szóstki w drugiej partii, Francuz w trzeciej.
Jak wypadł przegląd szerokich kadr Biało-Czerwonej reprezentacji? - Trudno oceniać indywidualnie zmienników: jestem zdania, że cała grupa naszych zawodników drugiego szeregu jest w stanie wejść na parkiet i podnieść poziom gry, to pokazał nie tylko ten mecz, ale i wcześniejsze gry. Ostatecznie przegraliśmy, ale dobre fragmenty zanotował Wojciech Żaliński, w serwisie spisał się Rafał Buszek, nieźle weszli Fabian Drzyzga i Dawid Konarski. Każdy z nich wniósł do gry całej kadry elementy, które należy ocenić pozytywnie - uznał trener mistrzów Polski. Szczególnie w pamięci kibiców spisał się Wojciech Żaliński, który zaliczył świetne wejście do kadry w dniu swoich 28. urodzin, zdobywając 8 punktów i notując 69 proc. przyjęcia pozytywnego.
Reprezentacja Polski o finał zmagań w Berlinie powalczy z Francuzami, aktualnymi mistrzami Europy, złotymi medalistami Ligi Światowej i prawdopodobnie najefektowniejszej reprezentacji w obecnym sezonie kadrowym. - W sobotę mecz z Francją rozpocznie z pewnością podstawowa szóstka, kreowana przez trenera Antigę w dwóch ostatnich spotkaniach. Musimy zagrać równe zawody, by pokonać Francuzów, w końcu ich charakteryzuje bardzo równa gra. Oni praktycznie nie tracą punktów w serii i wracają natychmiast na swój poziom po przegranej akcji. Musimy przeciwstawić im to samo, czyli mocny side-out. Skuteczność w pierwszej akcji będzie kluczem do zwycięstwa - powiedział Andrzej Kowal.
Jednym z powodów do niepokoju przed półfinałem mogła być postawa Polaków w bloku, odbiegająca od oczekiwanego poziomu. Biało-Czerwoni zatrzymywali piątkowych rywali jedynie 4 razy (przy 7 blokach Niemców) i często nie potrafili wykorzystać wypracowanych wariantów w kontrataku przez gorszy wyblok. - To jest pierwszy sezon w kadrze Mateusza Bieńka, zawodnika ofensywnego, dysponującego dobrą zagrywką i atakiem, ale musi on poświęcić jeszcze dużo czasu na dobry blok, który charakteryzuje przede wszystkim graczy doświadczonych. Straciliśmy świetnego blokującego w osobie Piotra Nowakowskiego, poza tym zamiast dobrego w tym elemencie Możdżonka z Niemcami grali głównie głównie Kłos i Wrona. Poza tym o ilości bloków decyduje czytanie gry i umiejętność odczytania zamiarów rozgrywającego rywala - wyjaśniał doświadczony szkoleniowiec rzeszowian.
Naszego rozmówcy nie zaskoczyła dobra postawa rezerwowych siatkarzy drużyny pod wodzą Heynena. - W tak intensywnym turnieju jak w Berlinie zmiennicy odgrywają kluczową rolę. To nie są czasy, kiedy jedna szóstka była w stanie wygrać zawody o takim natężeniu gier. Niemcy przygotowali dobrze swoje rezerwy i trzeba im oddać, że wystąpili na dobrym poziomie. Zmiana stylu gry przez zmienników często utrudnia grę przeciwnikowi: tacy gracze jak Hirsch czy Steuerwald podnieśli jakość gry i dzięki temu mecz zakończył się wygraną gospodarzy - ocenił.
Zakładając optymistycznie, że mistrzowie świata uporają się z półfinałowym przeciwnikiem, kto zdaniem trenera Kowala będzie czekał na nich w ostatnim meczu rozgrywek? - Mimo wszystko z pary Rosja-Niemcy stawiam na Rosjan i rywalizacja polsko-rosyjska w finale jest bardzo prawdopodobna - uznał nasz rozmówca.
Antiga: nie było sensu grać podstawowym składem
{"id":"","title":""}
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)