Olli Kunnari: Pojawiło się światełko w tunelu

Od kilku lat na polskich parkietach pojawia się coraz większa rzesza obcokrajowców, w tym Finów, którzy coraz chętniej próbują swoich sił w PlusLidze. Szlaki swoim rodakom przetarł Janne Heikkinen, który trzy sezony temu przybył do Polski i na dobre zadomowił się w barwach PGE Skry Bełchatów. W tym sezonie w jego ślady poszedł m.in. Olli Kunnari, który skorzystał z oferty działaczy AZS-u Olsztyn i w tej chwili trudno wyobrazić sobie bez niego ekipę trenera Mariusza Sordyla.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Jak to często bywa w przypadku obcokrajowców, niepoślednią rolę w transferze Kunnariego do PlusLigi odegrał Janne Heikkinen, który zarekomendował 26- letniemu zawodnikowi polską ligę. Słowa Heikkinena okazały się na tyle wiarygodne i przekonywujące, że Fin postanowił związać się z olsztyńskim klubem. - Zdecydowałem się na przybycie do Polski, ponieważ słyszałem wiele pochlebnych opinii o polskiej lidze od Janne Heikkinena, propozycja z Olsztyna również była bardzo dobra. Nie ukrywam, jednak, że otrzymałem kilka ofert z innych krajów - mówi były gracz AS Cannes.

Po okresie aklimatyzacji, bez cienia złudzeń można stwierdzić, że Kunnari sprawdził się w naszym kraju. Fin jest obecnie podporą ekipy Mariusza Sordyla, czego owocem był występ w niedawnym Meczu Gwiazd w Warszawie. Kunnariemu służy wyraźnie klimat Warmii i Mazur. - Bardzo miło czuje się w Olsztynie, miasto jest bardzo ładne. Jestem usatysfakcjonowany, jednak wszystko zależy od naszej postawy. Jeśli wygrywamy jestem bardziej szczęśliwy, jeśli natomiast przytrafią się porażki, cóż…nie jest miło - podkreśla.

Początki w zupełnie nowym kraju zawsze są dla obcokrajowców niezwykle trudne. Fin na początku swojej przygody z olsztyńskimi "Akademikami" musiał dodatkowo zmagać się nieco z barierą językową, gdyż jest jedynym zagranicznym "rodzynkiem" w swoim zespole. Reprezentant Finlandii wszelkie trudności ma już jednak za sobą. - Na początku było nieco dziwnie, ale teraz, kiedy znam wszystkich zawodników, nie ma z tym żadnego problemu. Wszyscy lepiej już gorzej władają językiem angielskim - dodaje Kunnari.

Przed przybyciem do Polski, Kunnari dwa sezony spędził w lidze francuskiej w barwach AS Cannes. Mimo posuchy i braku sukcesów, zwłaszcza w ostatnim sezonie, Fin dobrze wspomina występy nad Sekwaną. - Grałem tam dwa lata. W pierwszym sezonie zdobyliśmy Puchar Francji, w zeszłym sezonie dobrze radziliśmy sobie w sezonie regularnym i Lidze Mistrzów, gdzie dotarliśmy prawie do półfinału, ulegając ekipie Dynama Kazań, ale nie udało nam się niczego wygrać i z tego względu pozostał wielki niedosyt i rozczarowanie. Myślę, jednak, że miło spędziłem tam dwa lata i zyskałem wielu przyjaciół w tym okresie - wspomina 26- letni zawodnik, który już niedługo będzie świętował swoje urodziny.

Zdaniem wielu fachowców, polska liga pod wieloma względami depczę po piętach rosyjskiej Superlidze i włoskiej Serie A1 w europejskiej hierarchii. Do gry w Polsce z roku na rok garną się, bowiem coraz głośniejsze nazwiska. Kunnari do grona najlepszych lig w Europie, dodaje także ligę francuską, która jego zdaniem nie ustępuje naszej lidze. - Moim zdaniem, poziom ligi francuskiej jest bardzo zbliżony do poziomu polskiej ligi. Różnica polega jednak na tym, że siatkówka jest w Polsce bardziej popularna - mówi.

- Polska liga jest taka, jak o niej myślałem przed sezonem - dodaje siatkarz.

W ekipie ze stolicy Warmii i Mazur, Kunnari ma okazję doskonalić swoje siatkarskie rzemiosło u boku reprezentantów Polski, Pawła Zagumnego, Grzegorza Szymańskiego, czy Wojciecha Grzyba, który cały czas puka do bram narodowej kadry. Kunnari jest niezwykle zadowolony z faktu, że może grać w jednym zespole z takimi zawodnikami. - Oczywiście, dobrzy zawodnicy podnoszą poziom treningów, im więcej lepszych graczy, tym trening jest coraz lepszy. Dobry trening sprawia, że pracujesz jeszcze mocniej i poprawiasz swoją grę - uważa Kunnari.

Od początku sezonu olsztyński klub boryka się z ogromnymi problemami finansowymi, które o mały włos, a przed sezonem nie sprawiłyby, że olsztyński klub zniknąłby z siatkarskiej mapy Polski. Fin stara się koncentrować na swych obowiązkach, jednak jak sam mówi, wciąż w zawodnikach tli się nadzieja na lepsze jutro, gdyż pojawiła się podobno szansa na zażegnanie problemów. - Nie orientuje się za bardzo w sytuacji finansowej klubu. Słyszałem, że pojawiło się światełko w tunelu. Staram się jednak koncentrować na siatkówce - zastrzega.

Jeszcze do niedawna reprezentacja Finlandii była prawdziwym kopciuszkiem na arenie międzynarodowej. Odkąd jednak kadrę pod swe "skrzydła" wziął Włoch, Mauro Berruto, Finowie zrobili ogromny krok naprzód i w ostatnich latach są prawdziwym postrachem najlepszych i zespołem, z którym trzeba się liczyć. O sile Skandynawów w tym roku będą mogli przekonać się „biało- czerwoni” podczas pojedynków w Lidze Światowej. - Poziom fińskiej ligi nie jest zbyt wysoki, ale większość graczy narodowej reprezentacji występuje poza granicami kraju. Myślę, że poziom naszej reprezentacji nie jest najgorszy. Przed nami bardzo pracowity okres letni, liczę na to, że osiągniemy dobre rezultaty. Zmierzymy się dodatkowo z Polską w Lidze Światowej, będzie bardzo fajnie - kończy jeden z liderów AZS-u Olsztyn.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×