Przed przerwą świąteczno-noworoczną siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej sygnalizowali zwyżkę formy. W ostatniej kolejce starego roku pokonali w dobrym stylu Jastrzębski Węgiel 3:0, a w rozgrywanym na początku stycznia Międzynarodowym Turnieju o Puchar Prezydenta Miasta Krosna wygrali 3:0 z samym Zenitem Kazań. Jednak w meczu 12. kolejki PlusLigi przegrali w czterech setach z Łuczniczką Bydgoszcz. Zdaniem Michała Filipa, taki rezultat wynika przede wszystkim ze znakomitej gry rywala. - Prawdę mówiąc to nie graliśmy wcale tak źle, to bydgoszczanie zagrali bardzo dobre spotkanie, niczego im nie można zarzucić. Po prostu grali lepiej - stwierdził atakujący akademików.
Pierwsza część sezonu nie była zbyt udana dla bydgoszczan, gdyż zespół trapiły kontuzje. Dlatego przez 11 kolejek udało im się zapisać na swoim koncie zaledwie trzy wygrane. W nowym roku do gry powrócili jednak Jakub Jarosz oraz Michał Żurek i to od razu miało wpływ na to, jak prezentował się zespół. - Oczywiście, Kuba Jarosz to jest kawał zawodnika. Nie ma co ukrywać, bardzo pomógł swojej drużynie. Zwłaszcza te pierwsze dwa sety grał niesamowicie – przyznał siatkarz Politechniki.
Zespół z Warszawy miał w środowym spotkaniu szanse na uzyskanie lepszego wyniku. W trzeciej partii odrobił straty i po zaciętej końcówce wygrał seta. W czwartej odsłonie meczu miał przewagę i był na najlepszej drodze do wygranej. - Już nauczyliśmy się w tamtym roku, że przegrywając tutaj 0:2 i tak gra się do końca. Taka jest nasza natura, że nigdy nie będziemy się poddawać. Gramy zawsze do końca. Tym razem udało nam się urwać seta, ale niestety to trochę za mało - żałował zawodnik AZS-u.
Rozgrywki ligowe ruszyły na dobre. Po trzech dniach przerwy, w sobotę, siatkarze z Warszawy zagrają kolejny mecz. Ich rywalem będzie AZS Częstochowa. - Terminarz spotkań jest napięty, nie ma co ukrywać, ale to nie jest duży problem. Mamy dobrze zaplanowane treningi, nie pracujemy na nich aż tak często, więc nie ma na pewno co narzekać na przemęczenie. Dodatkowo mamy za sobą przerwę w rozgrywkach, podczas której było miejsce na regenerację. Mieliśmy czas żeby spokojnie odpocząć zarówno psychicznie, jak i fizycznie - zapewnił Michał Filip.