Po bardzo emocjonującym spotkaniu zespół Cuprum pokonał na wyjeździe Cerrad Czarnych 3:2 w ramach trzynastej kolejki PlusLigi, odnosząc pierwsze zwycięstwo w 2016 roku. Według obserwatorów, mecz nie stał na zbyt wysokim poziomie. Z tą opinią nie zgodził się jednak libero Miedziowych. - Nie powiedziałbym, że poziom był niski. Każdy ma swoje zdanie. Według mnie mecz był fajny, przede wszystkim dużo się działo - skomentował Paweł Rusek.
Przed rozpoczęciem sobotniego starcia zawodnicy ekipy z Lubina ostrożnie wypowiadali się na temat swoich szans. Co więcej, wskazywali Wojskowych jako faworyta konfrontacji. - Czarni to bardzo trudny przeciwnik, w tej hali jest niezwykle groźny, kibice zawsze go wspierają. Cieszymy się, że "wyciągnęliśmy" ten wynik, bo można powiedzieć, że raz rywale, a raz my pikowaliśmy - podkreślił po ostatniej akcji doświadczony zawodnik.
Wygraną w Radomiu libero sprawił sobie świetny urodzinowy prezent. W najbliższy czwartek skończy bowiem 32 lata. Co, jego zdaniem, okazało się kluczowe dla końcowego rezultatu? - Decydowały niuanse, kto "odskoczył" na kilka punktów na początku, to kontrolował tego seta do końca - odpowiedział. Przyjezdni zatarli więc złe wrażenie po bardzo gładkiej porażce w Kędzierzynie-Koźlu. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, bo nie ukrywamy, że ostatnio mecz z ZAKSĄ nam kompletnie nie wyszedł, rozłożyli nas na łopatki - dodał.
Cuprum zdobyło w Radomiu niezwykle cenne dwa punkty, dzięki czemu awansowało na szóste miejsce w tabeli, spychając na siódmą lokatę Indykpol AZS Olsztyn, który przegrał przed własną publicznością z ZAKSĄ 0:3. Obecnie lubinianie mają na koncie 22 "oczka". Czekają na wynik spotkania Effector Kielce - Jastrzębski Węgiel (początek w niedzielę o godz. 14:45). Jeżeli posiadający obecnie 19 punktów jastrzębianie nie wygrają za pełną pulę, wówczas to Miedziowi będą pewni udziału w turnieju finałowym Pucharu Polski. - Bardzo byśmy chcieli grać w tym Pucharze Polski. Mamy nadzieję, że nam się to uda - skomentował Rusek.
W końcówkach każdej z partii trener Gheorghe Cretu wprowadzał w miejsce Grzegorza Łomacza wyższego o pięć centymetrów Macieja Gorzkiewicza. Zmiana przynosiła pożądane skutki. Co więcej, rezerwowy rozgrywający kilka razy przechytrzył znajdujących się pod siatką rywali. - Przede wszystkim Maciek wchodzi na podwyższenie bloku, ale bardzo często zostaje potem na boisku. Myślę, że jest to fajna zmiana - zaznaczył libero.
- Wiadomo, że dużo ataków odbywało się przez rozgrywającego, gospodarze chcieli to wykorzystać, ale "Gorzki" wskakiwał na parkiet, zawsze jakiś wyblok udało się zrobić, a potem podbić piłkę i wyprowadzić kontratak. Fajnie, że nam pomógł, bo kilka jego zagrań było naprawdę bardzo ważnych - zakończył nasz rozmówca, który zaliczył bardzo dobry występ. Zanotował 48 procent przyjęcia pozytywnego, w tym 21 perfekcyjnego. Nie popełnił ani jednego błędu w tym elemencie. Podbił również wiele bardzo ważnych piłek w kluczowych fragmentach.