Pokonując w minioną sobotę Cerrad Czarnych, siatkarze Cuprum odnieśli pierwsze zwycięstwo w 2016 roku. Jednym z wyróżniających się zawodników tego meczu był Keith Pupart, drugi, po Wojciechu Włodarczyku, najlepiej punktujący gracz przyjezdnych. Na swoim koncie zapisał 19 "oczek", w tym 16 atakiem (48-procentowa skuteczność), dwa zagrywką i jedno blokiem. Przyjmował bardzo dokładnie - 62 proc. odbioru pozytywnego i 38 proc. perfekcyjnego.
Skrzydłowy nie zgodził się ze stwierdzeniem, jakoby pojedynek nie stał na wysokim poziomie. - Był w porządku. Według mnie obie drużyny zagrały wyrównane, emocjonujące i ciekawe zawody - ocenił.
Zawodnicy nie ustrzegli się błędów, zwłaszcza w polu serwisowym. Do postawy Estończyka w tym elemencie nie można mieć jednak zastrzeżeń - pomylił się tylko raz. - Wynikało to głównie z tego, że pojedynek był bardzo trudny, a poza tym oba zespoły mocno ryzykowały w polu serwisowym. Według mnie to normalne, że mogły przytrafić się błędy - podkreślił.
Co zatem zadecydowało o końcowym triumfie gości? - Do końca czwartego seta trudno było wskazać lepszą drużynę. Na początku tie-breaka wypracowaliśmy przewagę, dobrze rozpoczęliśmy tę partię, byliśmy nieco lepiej skoncentrowani w tym fragmencie - odpowiedział.
30-latek jest jednym z zaskoczeń PlusLigi. W samych superlatywach wypowiada się na temat rozgrywek. - Lubię klub, w którym gram, bardzo podoba mi się rywalizacja w polskiej ekstraklasie. Poziom tych rozgrywek jest bardzo wysoki, czuję ogromną satysfakcję z tego, że mogę grać w waszym kraju - zaznaczył.
Pupartowi bardzo odpowiada również, panująca za oknami, mocno zimowa aura. - W Estonii zimy są jeszcze bardziej srogie, leży metrowy śnieg, więc w obecnie panującej aurze czuję się świetnie - zakończył z uśmiechem.