Tylko dwie drużyny w trwającym sezonie zdołały wyjść zwycięsko z potyczki z DHL Modeną. W Serie A tej sztuki dokonali siatkarze Trentino Volley, natomiast w czwartkowy wieczór na krótką listę pogromców podopiecznych Angelo Lorenzettiego wpisali się wicemistrzowie Polski.
- Nasza gra bardzo falowała, co nie zdarzało się we wcześniejszych pojedynkach. Kilka akcji rozgrywaliśmy na poziomie, do którego wszystkich przyzwyczailiśmy, by po chwili wpaść w niemoc. Wówczas pojawiały się niewytłumaczalne błędy w ataku albo natrafialiśmy na "ścianę" ustawioną przez rywali. Bez wątpienia to nie był nasz dzień - mówił z rozczarowaniem w głosie Earvin Ngapeth.
Mało kto przypuszczał, że ekipa Lotosu Trefla Gdańsk, która w listopadowym starciu rozegranym w Modenie uległa 0:3, będzie w stanie zrewanżować się za dotkliwą porażkę. Obawy były tym większe, iż żółto-czarni wybiegli w czwartek na boisko bez podstawowego duetu przyjmujących. Jednak zastępujący ich Damian Schulz i Miłosz Hebda stanęli na wysokości zadania i poprowadzili zespół to efektownego zwycięstwa 3:2.
- Pomimo gładkiej wygranej w Modenie, byliśmy pewni, że rywale we własnej hali postawią nam o wiele trudniejsze warunki. Wielkie brawa dla nich, ponieważ pomimo braków w składzie wznieśli się na wyżyny. Lotos Trefl to niezwykle groźna drużyna - chwalił ekipę z Gdańska jeden z najlepszych siatkarzy Europy.
Gwiazdor DHL-u Modena przyznał, że wpływ na ostateczny wynik mógł mieć fakt, iż jego zespół podszedł zbyt rozluźniony do czwartkowego pojedynku. - Wyglądało to tak, jakby po stronie naszych rywali było więcej chęci zwycięstwa. Nie bez znaczenia było wsparcie trybun. U nas natomiast brakowało tej maksymalnej koncentracji przy każdej kolejnej akcji. A w Lidze Mistrzów nie da się wygrać meczu nie prezentując swojego maksimum - powiedział 25-latek.
Pomimo czwartkowej porażki DHL Modena wciąż lideruje w grupie F i pozostaje jednym z kandydatów do wygrania całych rozgrywek. - Oczywiście jedna porażka nie zachwieje naszej pewności siebie, ale zdajemy sobie sprawę, że konkurencja nie śpi. Jest co najmniej kilku kandydatów, w tym silne włoskie ekipy, które mogą powalczyć o medale. Mecz w Polsce pokazał, że musimy popracować nad kilkoma aspektami, by zakwalifikować się do Final Four. Traktujemy go jako przestrogę - zakończył Earvin Ngapeth.