Ile można zepsuć zagrywek, by mimo to wygrać mecz?

Mecz PGE Skry Bełchatów z Effectorem Kielce miał swoje momenty, ale przede wszystkim był grą błędów. Patrząc na sytuację kadrową obu drużyn - można się było tego spodziewać.

Skutki zatrucia pokarmowego, którego przed tygodniem nabawili się zawodnicy PGE Skry Bełchatów wciąż są widoczne. Środowego meczu Ligi Mistrzów przełożyć się nie dało, w przypadku PlusLigi taka możliwość istniała. O zastępczy termin jednak jest trudno, ostatecznie włodarze klubu nawet o tym raczej nie myśleli.

Drużyna Effectora Kielce też miała problemy kadrowe, w meczowym składzie zabrakło dwóch podstawowych zawodników. Ostatecznie podopieczni Dariusza Daszkiewicza doprowadzili do tie-breaka, ale w nim zwyciężyć już nie byli w stanie.

Największą bolączką obu ekip były błędy w polu zagrywki, łącznie w spotkaniu zepsuto 54 serwisy, czyli prawie co czwarta piłka nie była prawidłowo wprowadzona do gry. Bełchatowianie tych pomyłek zaliczyli aż 32, z czego 12 w trzeciej odsłonie.

Ostatecznie najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany Nicolas Marechal, który zdobył 21 punktów, notując dwa asy, cztery bloki i atakując ze skutecznością 68 procent. Dobry występ zanotował również Karol Kłos, blokujący rywali pięciokrotnie.

W ekipie gości 21 "oczek" wywalczył Sławomir Jungiewicz, a o pięć mniej zapisał na swoje konto Mateusz Bieniek, który szczególnie aktywny był w drugiej części spotkania. W trzecim secie na parkiecie pojawił się rozgrywający Marcin Komenda i to on poprawił skuteczność w ataku w swojej drużynie, lepiej również odczytywał intencje przeciwników.

Porównanie statystyk:

PGE Skra BełchatówElementEffector Kielce
4 Asy serwisowe 5
32 Błędy przy zagrywce 22
52 proc. (5 błędów) Przyjęcie pozytywne 47 proc. (4 błędy)
55 proc. (66/119) Skuteczność w ataku 42 proc. (50/120)
6 Błędy w ataku 8
14 Bloki 11
Źródło artykułu: