Ile można zepsuć zagrywek, by mimo to wygrać mecz?

Mecz PGE Skry Bełchatów z Effectorem Kielce miał swoje momenty, ale przede wszystkim był grą błędów. Patrząc na sytuację kadrową obu drużyn - można się było tego spodziewać.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik

Skutki zatrucia pokarmowego, którego przed tygodniem nabawili się zawodnicy PGE Skry Bełchatów wciąż są widoczne. Środowego meczu Ligi Mistrzów przełożyć się nie dało, w przypadku PlusLigi taka możliwość istniała. O zastępczy termin jednak jest trudno, ostatecznie włodarze klubu nawet o tym raczej nie myśleli.

Drużyna Effectora Kielce też miała problemy kadrowe, w meczowym składzie zabrakło dwóch podstawowych zawodników. Ostatecznie podopieczni Dariusza Daszkiewicza doprowadzili do tie-breaka, ale w nim zwyciężyć już nie byli w stanie.

Największą bolączką obu ekip były błędy w polu zagrywki, łącznie w spotkaniu zepsuto 54 serwisy, czyli prawie co czwarta piłka nie była prawidłowo wprowadzona do gry. Bełchatowianie tych pomyłek zaliczyli aż 32, z czego 12 w trzeciej odsłonie.

Ostatecznie najlepszym zawodnikiem meczu został wybrany Nicolas Marechal, który zdobył 21 punktów, notując dwa asy, cztery bloki i atakując ze skutecznością 68 procent. Dobry występ zanotował również Karol Kłos, blokujący rywali pięciokrotnie.

W ekipie gości 21 "oczek" wywalczył Sławomir Jungiewicz, a o pięć mniej zapisał na swoje konto Mateusz Bieniek, który szczególnie aktywny był w drugiej części spotkania. W trzecim secie na parkiecie pojawił się rozgrywający Marcin Komenda i to on poprawił skuteczność w ataku w swojej drużynie, lepiej również odczytywał intencje przeciwników.

Porównanie statystyk:

PGE Skra Bełchatów Element Effector Kielce
4 Asy serwisowe 5
32 Błędy przy zagrywce 22
52 proc. (5 błędów) Przyjęcie pozytywne 47 proc. (4 błędy)
55 proc. (66/119) Skuteczność w ataku 42 proc. (50/120)
6 Błędy w ataku 8
14 Bloki 11

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×