Styczeń nie jest, jak dotąd, dla zespołu Miguela Falaski szczęśliwy. Pierwszym poważnym ciosem okazało się odnowienie kontuzji Michała Winiarskiego. Doświadczony przyjmujący, kapitan drużyny mistrzów świata z 2014 roku, w tym sezonie najprawdopodobniej już nie zagra. Bez niego w składzie, po zaburzeniu wspólnej pracy drużyny przez turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich, bełchatowianie niespodziewanie przegrali u siebie 2:3 ze znacznie niżej notowanym rywalem ligowym z Olsztyna.
Porażka z Indykpol-em AZS była jednak dopiero przygrywką to prawdziwego kataklizmu, jaki miał miejsce kilka dni później w Bielsku-Białej. Choć PGE Skra pokonała na wyjeździe BBTS Bielsko-Biała, wizytę na południu Polski siatkarze z województwa łódzkiego okupili poważnymi problemami żołądkowymi, w konsekwencji których część z zawodników (i sztabu) trafiła do szpitala, a Mariusz Wlazły i Karol Kłos nie byli w stanie pojechać do Włoch na mecz z Cucine Lube Banca Marche Civitanova.
W efekcie wspomnianej kumulacji nieszczęść brązowi medaliści PlusLigi w Italii nie wygrali nawet seta, a w kolejny weekend u siebie dopiero po tie-breaku pokonali jedenasty w tabeli Effector Kielce, choć prowadzili już 2:0. Ten mecz pokazał, że o ile Żółto-Czarni grać w siatkówkę nie zapomnieli, to na dłuższym dystansie, gdy rywal postawi niespodziewany opór, mogą mieć trudności.
Teoretycznie trudno jednak o lepszego przeciwnika na przełamanie niż Dukla Liberec, a właśnie z Czechami we wtorek, we własnej hali, PGE Skra zagra mecz, który zadecyduje o jej dalszej obecności w rozgrywkach elitarnej Champions League. Na chwilę obecną polski zespół jest ostatnim z zespołów z drugich miejsc w grupach (9 punktów na koncie), który kwalifikuje się do fazy pucharowej, ale żeby tak zostało powinien najbliższy mecz wygrać. Wyprzedza go bowiem Volley Asse-Lennik (10 oczek), któremu awansem dopisano trzy punkty za walkower z wycofanym z rozgrywek Tomisem Constanta, a za plecami czai się silny Halkbank Ankara (8), któremu do rozegrania został mecz z outsiderem grupy D - Budvanską Rivijerą Budva.
Siatkarze Dukli w dotychczasowych meczach urwali rywalom tylko dwa sety, oba belgijskiemu Knack Roeselare. W pierwszym starciu z bełchatowianami nie mieli wiele do powiedzenia i przegrali wyraźnie 0:3. Znacznie lepiej radzą sobie w czeskiej Extralidze, gdzie plasują się na drugiej pozycji ze stratą jednego punktu do lidera (dwanaście zwycięstw w piętnastu meczach). Z dobrej strony pokazuje się w ekipie z Liberca doświadczony polski atakujący Adrian Patucha, który w rywalizacji ze Skrą zdobył 10 punktów, a ostatnio w starciu z Knack 14. Uważać trzeba również chociażby na rosłego przyjmującego Tomasa Krisko i świetnie blokującego środkowego Libora Leikepa.
- Największym problemem dla nas możemy być my sami. Wszystko zależy właśnie od tego, jak my będziemy grać, a musimy zaprezentować się znacznie lepiej niż w meczu z Effectorem - podkreślił w sobotę Srećko Lisinac. Czy bełchatowianie będą w stanie, mimo ostatnich problemów, zaprezentować na miarę oczekiwań i pewnie awansować do kolejnej rundy?
PGE Skra Bełchatów - Dukla Liberec / wtorek 26.01.2015, godz. 18:00