Z grupy wyszły trzy polskie ekipy, ale Asseco Resovia Rzeszów z racji bycia gospodarzem, ma zapewniony udział w turnieju finałowym. PGE Skra Bełchatów zmierzy się z Ziraatem Bankasi Ankara.
- Po losowaniu można zachować umiarkowany optymizm, choć jak zawsze wszystko zweryfikuje boisko. Z zespołów, które mogliśmy wylosować w I rundzie, teoretycznie na papierze, były mocniejsze. Oczywiście doceniamy klasę przeciwnika, ale jest to drużyna zdecydowanie w naszym zasięgu i szanse są wyrównane. Jesteśmy w stanie wyeliminować Ziraat - ocenił Konrad Piechocki, prezes PGE Skry.
W turnieju finałowym zagrają maksymalnie dwie polskie ekipy, bowiem bełchatowianie trafili do tej samej części drabinki z Lotosem Trefl Gdańsk. - Jeśli nam się to uda, w kolejnej rundzie zagramy ze zwycięzcą rywalizacji pomiędzy Lotosem a Zenitem. Dopóki mecz się nie odbędzie, nie można odbierać nikomu szans. Zenit to chyba główny faworyt do wygrania tej edycji Ligi Mistrzów. Taki mecz byłby ogromną gratką dla kibiców. Jednak życzę Lotosowi, by pokonał zespół z Kazania. Wtedy sprawilibyśmy jeszcze większą radość siatkarskim fanom, gdyby o Final Four PGE Skra zagrała właśnie z Lotosem - zakończył prezes.