Delecta Bydgoszcz - J.W. Construction Osram AZS Politechnika Warszawska 3:1 (25:17, 27:25, 19:25, 25:17)
Delecta Bydgoszcz: Lipiński, Konarski, Cerven, Pieczonka, Sopko, Nowak, Dębiec (libero), Kokociński, Augustyn.
AZS Politechnika: Buszek, Kłos, Rybak, Gladyr, Kapelus, Neroj, Wojtaszek (libero), Położewiec, Kvasnicka.
MVP: Michal Cerven.
Sędziowie: Maciej Maciejewski, Grzegorz Klehr.
- Do tego spotkania przystąpiliśmy mocno osłabieni, bowiem jak wiadomo, w naszym kraju panuje grypa. Z tego co wiem, również wśród obozu Delecty nie jest za wesoło, jeśli chodzi o sprawy zdrowotne - mówił po meczu pełniący funkcję pierwszego trenera warszawskich siatkarzy, Ireneusz Mazur. Straty bydgoszczan są jednak o wiele większe, bowiem dopiero za miesiąc na parkiet wróci lider Delecty Krzysztof Janczak, który niedawno poddał się artroskopii kolana.
Jednak na początku całkowicie dominowali gospodarze. Piekielnie mocne zagrywki Michała Cervena, dobra gra w obronie Stanisława Pieczonki oraz skuteczny blok w wykonaniu Konarskiego i Nowaka spowodował, że przyjezdni dopiero w połowie drugiego seta nieco się otrząsnęli i mogli wrócić do gry. I właśnie druga odsłona była najbardziej emocjonująca w całym meczu, bowiem od stanu 22:22 trwała zażarta walka punkt za punkt. Ostatecznie i ta część gry zakończyła się sukcesem gospodarzy, którzy w końcówce (przy wyniku 25:24) idealnie wykorzystali możliwości Martina Sopko.
Przyjezdni do swojej optymalnej dyspozycji wrócili w trzecim secie, dzięki udanym atakom ze skrzydła Rafała Buszka i Radosława Rybaka. Udana postawa w przedostatniej partii wlała w podopiecznych Irenuesza Mazura nadzieję, że jeszcze można odwrócić los spotkania. Tak było jednak tylko do połowy czwartego seta. Wówczas przy stanie 8:12 na zagrywkę wszedł Martin Sopko. Atomowe serwy Słowaka spowodowały spory popłoch w szeregach obronnych gości, a bydgoszczanie dzięki temu zdobyli aż trzy punkty z rzędu.
Od tego momentu gracze Waldemara Wspaniałego poszli za ciosem, choć jeszcze przez kilka minut na parkiecie trwał zażarty bój o ligowe punkty. Warszawianie jednak pretensje o porażkę mogą mieć tylko do siebie, bowiem w decydujących momentach popełniali proste błędy. Dwukrotnie błąd przejścia zaliczył Radosław Rybak, a ponadto nieudany atak w antenkę zaliczył Gładyr. Jak by tego było mało, to w pewnym momencie Irenuesz Mazur wpuścił na boisko czterech obcokrajowców. To tylko dopełniło czary goryczy, bowiem jeszcze przy stanie 23:17 za oprotestowanie decyzji sędziego żółty kartonik zobaczył Rybak, co w zasadzie przesądziło losy niedzielnego starcia.
- W tym meczu zawodnicy Politechniki chcieli za bardzo pokazać swoje możliwości, co w konsekwencji zaprowadziło ich do porażki. Bydgoszczanie zagrali jednak bardzo konsekwentnie, skutecznie niwecząc nasze wcześniejsze plany, gdyż nasze założenie taktyczne w ogóle nie funkcjonowały. Delecta doskonałe grała w ataku, przez co nasi zawodnicy nie mogli w pełni rozwinąć swoich możliwości - podsumował mecz szkoleniowiec gości, Irenuesz Mazur.
- Przed niedzielnym meczem byłem niezwykle zdeterminowany, gdyż nieobecny w Łuczniczce pewien znakomity siatkarz rywali powiedział, że z takim zespołem jak Delecta, nie powinno się przegrywać. Ja mu odpowiem tak. W Politechnice na wysokim poziomie gra może dwóch zawodników, bo reszta właściwie dla mnie nic w tym sporcie nie osiągnęła. Chciałbym, aby tego typu komentarze w mediach już się więcej nie pojawiały - dodał środkowy Delecty, Marcin Nowak.