Urodzona w Środzie Wielkopolskiej siatkarka od dawna uznawana jest za duży talent, a potwierdzeniem takiej opinii może być debiut w 2014 roku w seniorskiej reprezentacji Polski prowadzonej przez Piotra Makowskiego i występy rok później w kadrze B.
Przenosiny z Bydgoszczy do Łodzi latem 2015 roku okazały się dla 20-letniej zawodniczki przyczynkiem do zmiany otoczenia, ale też... pozycji na boisku. Dotychczas przyjmująca od nowego sezonu odpowiada już przede wszystkim za ofensywne poczynania Budowlanych. W rozmowie z serwisem WP Sportowe Fakty młoda siatkarka opowiada między innymi o tym, jak radzi sobie jako atakująca.
WP Sportowe Fakty: Gratuluję nagrody dla najlepszej zawodniczki meczu z PTPS-em Piła. Co znaczy dla pani statuetka MVP?
Julia Twardowska: To wyróżnienie potwierdza, że moja praca na treningu idzie w dobrym kierunku i, że zmiana pozycji z przyjmującej na atakującą okazuje się bardzo dobrym pomysłem. Czuję się pewniej i wierzę, że sytuacja rozwija się tak, jak powinna.
Czas zdecydowanie działa na pani korzyść. Z meczu na mecz jest chyba coraz lepiej, potwierdza to nie tylko tytuł MVP, ale też analiza statystyk. Łatwo było przestawić się na treningach na atak?
- Na treningu mogę jeszcze czasem poprzyjmować, co jest na pewno dodatkowym plusem, w sytuacji gdy potem na boisku trzeba działać w obronie, bo to nie jest tylko tak, że bez przerwy tylko: atak, atak, atak. Zajęcia są bardzo dobrze przygotowywane i pomagają mi się ciągle rozwijać.
Do treningów doszła jakiś czas temu mocna "zaprawa" meczowa. Czy brak Daiany Muresan to bardziej szansa, z której chce pani jak najwięcej wycisnąć czy dodatkowy stres i problem z powodu braku jakiejkolwiek alternatywy?
- Niestety Daiana ma kontuzję i to z tego powodu ja mam okazję do gry. Muszę jednak tę sytuację wykorzystać w stu procentach i do tego dążę w każdym moim występie.
W minioną niedzielę udało wam się zrewanżować pilankom za bolesną porażkę z jesieni ubiegłego roku. Jest dodatkowa satysfakcja, że byłyście w stanie zatrzeć wrażenie po fatalnej grze w pierwszym starciu z PTPS-em?
- Bez dwóch zdań mecz w Pile był jednym z najgorszych w tamtej rundzie i bardzo chciałyśmy się za tamtą porażkę odegrać. Dlatego cieszymy się niezmiernie, że wygrałyśmy 3:0, co na pewno doda nam dużo pewności siebie na dalsze mecze.
Czy to spotkanie, z nieobliczalnym w tym sezonie zespołem z Piły, było dla was trudną przeprawą? Wynik i sam przebieg spotkania, poza końcówką drugiej partii, raczej na to nie wskazują.
- Prowadziłyśmy od początku spotkania, prezentowałyśmy dobrą siatkówkę i w konsekwencji nie miałyśmy większych problemów z wygrywaniem kolejnych setów. Gra nam się w niedzielę bardzo dobrze układała. Pilanki starały się jak mogły i zagrały dobrze, ale my lepiej.
Czy po takim meczu można powiedzieć, że wasza dyspozycja wraca do normy? Zapomniałyście już o pozasportowych problemach, jakie ostatnio was dotknęły (tajemnicze zatrucie w Bielsku-Białej i hospitalizacja części zespołu - przyp. red.)?
- Myślę, że żadna z nas nie odczuwa już jakichkolwiek dolegliwości żołądkowych, więc przede wszystkim możemy znowu trenować na sto procent. W warunkach meczowych gra też wygląda coraz lepiej, więc wydaje mi się, że ta sprawa jest już za nami i możemy o niej zapomnieć.
Pewne zwycięstwo z PTPS-em pozwala wam chyba wciąż z nadzieją patrzeć na pierwszą czwórkę Orlen Ligi. Czy wierzycie w poprawę waszej obecnej sytuacji w tabeli (Budowlane plasują się na 5. miejscu - przyp. red.)?
- Oczywiście, że szansa wciąż jest i dalej dążymy do tego, by się w tej pierwszej czwórce znaleźć. Będziemy chciały wygrać każdy kolejny mecz i zrobimy wszystko, by przybliżyć się do tego upragnionego celu.
W minionym tygodniu rozlosowano drabinkę Pucharu Polski. Czy Budowlani będą się liczyć w tych rozgrywkach?
- Każdy mecz, czy ligowy, czy pucharowy, jest dla nas bardzo ważny. W Pucharze Polski zmierzymy się z Tauronem MKS-em Dąbrowa Górnicza. O powodzeniu może w tym starciu zadecydować dyspozycja dnia. Zobaczymy, jak się to spotkanie ułoży. Oczywiście będziemy chciały wygrać, pokazać się z jak najlepszej strony i awansować do półfinału.
Rozmawiał Marcin Olczyk