Zajmują ostatnie miejsce w tabeli, ale ambicji nie można im odmówić

Bieżący sezon miał być dla MKS-u Będzin lepszy od poprzedniego. Klub nabrał ekstraklasowego doświadczenia, lecz wyniki nie uległy poprawie.

Pierwsze kolejki obecnego sezonu PlusLigi nie były dla będzinian udane, po dobrej grze w inauguracyjnym spotkaniu potem prezentowali się gorzej. Przełom przyszedł w piątej serii meczów, gdy 3:0 pokonali AZS Politechnikę Warszawską.

- Trudno się pracuje, gdy przegrywa się mecz za meczem. To na pewno pomoże nam w treningach i doda nam kopa - zaznaczył po tamtym zwycięstwie Michał Żuk.

Pierwszą i zarazem ostatnią wygraną MKS Będzin odniósł dokładnie 20 listopada 2015 roku, od tamtego czasu drużyna zanotowała pasmo dziesięciu porażek i nieustannie okupuje ostatnie miejsce w tabeli. Zagłębiacy mają na swoim koncie pięć punktów, od sklasyfikowanego pozycję wyżej BBTS-u Bielsko-Biała dzieli ich kolejne pięć.

Od nowego roku zespół prowadzi Stelio DeRocco, szkoleniowiec z reprezentacyjnym doświadczeniem. Nic więc dziwnego, że z jego przyjściem do klubu wiązano duże nadzieje.

- Kocham nowe wyzwania. Mam odpowiednie nastawienie i chęć do ciężkiej pracy oraz przekonanie, że poprzez rzetelne wykonywanie swoich obowiązków dostarczymy dużo satysfakcji władzom i kibicom tego klubu. Cały czas trzymam się słów: "Jeżeli wierzysz, to możesz osiągnąć cel" - powiedział po podpisaniu kontraktu.

DeRocco nie można odmówić optymizmu i wiary. Mimo że pod jego wodzą MKS poniósł już cztery porażki, to trener jest zadowolony ze swoich podopiecznych, a podczas treningów dostrzega w nich chęć pracy i doskonalenia się.

W minionej kolejce będzinianie podejmowali PGE Skrę Bełchatów. Przeciwko wiceliderowi tabeli Zagłębiacy zagrali bardzo dobrze, ale tylko przez 1,5 seta. W obronie wyciągali trudne piłki, na siatce ustawiali szczelny blok i wykorzystywali swoje szanse na zdobywanie punktów.

Ich skuteczna gra skończyła się w drugiej odsłonie przy stanie 12:8, potem oddali inicjatywę rywalom, a bełchatowianie chętnie skorzystali z takiego prezentu.

- Można powiedzieć, że był to dobry mecz z naszej strony, może w drugim i trzecim secie nie widać tego po wyniku, ale chciałem pogratulować chłopakom ambicji i tego, że podjęliśmy rękawicę z takim zespołem jak Skra - przyznał kapitan drużyny, Mariusz Gaca.

O porażce MKS-u po raz kolejny zadecydowały przestoje. - Musimy unikać takich przestojów, jak były w drugiej i trzeciej partii. Tracimy jeden, drugi punkt i potem leci seria. Musimy dalej robić to, co robimy na treningach, bo teraz naprawdę skupiamy się i robimy kawał dobrej roboty. Teraz trzeba to przełożyć na mecz - zaznaczył Gaca.

Teraz przed MKS-em chwila odpoczynku, gdyż w tym tygodniu we Wrocławiu zostanie rozegrany turniej finałowy Pucharu Polski. Czas poświęcony na pracę na treningach może zaowocować już w środę 10 lutego, gdy ostatnia drużyna w tabeli PlusLigi będzie podejmować jej lidera, ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.

Źródło artykułu: