- Rafał miał być liderem, a spisywał się w ostatnich tygodniach bardzo słabo. Nie ukrywamy też, że brakuje nam pieniędzy by uzyskać płynność finansową, a on miał najwyższą gażę. Z takich powodów podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu z nim umowy. Mam nadzieję, że szybko znajdzie inny klub - mówi dla Gazety Współczesnej prezes Pronaru Parkiet Bazyl Stepaniuk.
Sam Matusiak jest jednak innego zdania uważając, że zerwanie umowy było niezgodne z prawem. - Kontaktowałem się z moim adwokatem i powiedział mi, że nie ma podstaw by tak ze mną postępowano. Nikogo nie obraziłem, nie przyszedłem na mecz pod wpływem alkoholu. Dlatego dalej świadczę pracę, czyli chodzę na treningi - wyjaśnia.
Prezes Stepaniuk uważa jednak, że skoro siatkarz był zatrudniony na umowę-zlecenie, bez terminów wypowiedzenia, to klub mógł w każdej chwili umowę rozwiązać. - Choć kto wie, może Rafał ma tak dobrego prawnika, że może na przykład wygrać z nami w sądzie. Wtedy pociągnie na dno całą drużynę - mówi.