Puchar Polski: Lotos Trefl Gdańsk uciekł spod topora i zagra w półfinale

PAP / Aleksander Koźmiński
PAP / Aleksander Koźmiński

Podopieczni Andrei Anastasiego mieli duże problemy z pokonaniem Cerrad Czarnych Radom, ale ostatecznie zwyciężyli po tie-breaku. W sobotę zagrają z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Drugi półfinał miał wyłonić rywala dla ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, która pokonała gładko Jastrzębskiego Węgla. Zarówno Czarni, jak i Lotos, byli osłabieni, w obu ekipach zabrakło podstawowych przyjmujących w wyjściowych składach. W kwadracie mecz rozpoczęli Wojciech Żaliński i Mateusz Mika.

Już na początku spotkania swoją siłę w polu zagrywki pokazał Murphy Troy, utrudniając rywalom wyprowadzenie jakiejkolwiek akcji. Zupełnie na lewym skrzydle nie radził sobie Igor Grobelny, sygnalizując kierunki ataków i popełniając łatwe błędy.

Wydawało się, że siedmiopunktowej straty Czarni już nie odrobią, ale poderwali się jeszcze do walki. Trener Raul Lozano wpuścił na parkiet między innymi Żalińskiego. Końcówka należała jednak do gdańszczan, którzy z pełnym poświęceniem walczyli o każdą piłkę.

W drugiej odsłonie radomianie zaczęli się lepiej prezentować, za sprawą dobrze grającego Artura Szalpuka. Jednak cały czas musieli gonić wynik. Niezbyt dobre przyjęcie nie pozwalało Lukasowi Kampie na grę środkiem, a zagrywka Czarnych rzadko sprawiała większe problemy Lotosowi.

Ponownie gdańszczanie odskoczyli, systematycznie powiększali przewagę po drugiej regulaminowej przerwie. Arsenałem zagrań popisywał się Miłosz Hebda i na nic nie zdały się dwie akcje Zacka La Cavera pod koniec drugiej odsłony. Podopieczni Andrei Anastasiego pewnie rozstrzygnęli seta na swoją korzyść.

Wyciągnęli wnioski z dwóch pierwszych partii zawodnicy Czarnych Radom, tym razem nie pozwolili rywalom na odskoczenie, wynik oscylował wokół remisu. Podopieczni Lozano świetnie grali blokiem, a na lewym skrzydle niesamowicie pewny był Szalpuk. Radomianie wykorzystali słabszy okres gry przeciwników, Anastasi w końcu zmienił Hebdę na Mikę. Przyjmujący z drużyny mistrzów świata zdołał się popisać efektowną kiwką, ale ostatecznie to nie wystarczyło na rozpędzonych Wojskowych.

W czwartej odsłonie na parkiecie pozostał już Mateusz Mika, w szeregach Czarnych jednak brakowało Wojciecha Żalińskiego, jego problemy zdrowotne okazały się poważniejsze.

Lotos szybko się podniósł po przegranym secie, przejął inicjatywę i pewnie kroczył po awans. Czarni jednak zweryfikowali chęci przeciwników. Po dobrej i trzymającej w napięciu końcówce, doprowadzili do tie-breaka.

W decydujących momentach Marco Falaschi mógł liczyć na Bartosza Gawryszewskiego i Wojciecha Grzyba, dzięki czemu Lotos jeszcze przed zmianą stron odskoczył rywalom. Tym razem gdańszczanie już nie wypuścili prowadzenia z rąk.
.
Cerrad Czarni Radom - Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (18:25, 21:25, 25:22, 25:22, 13:15)

Czarni: Kampa, Bołądź, Ostrowski, Pliński, Grobelny, Szalpuk, Majstorović (libero) oraz Żaliński, Szczurek, La Cavera, Kowalski (libero), Zwiech

Lotos: Falaschi, Troy, Grzyb, Gawryszewski, Schwarz, Hebda, Gacek (libero) oraz Stępień, Schulz, Mika, Ratajczak

MVP: Sebastian Schwarz

[b]Zobacz wideo: Przybecki - tak, Dujszebajew - nie, bo...?

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.[/b]

Komentarze (2)
avatar
Ace
5.02.2016
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Mecz zdecydowanie ciekawszy od pierwszego ćwierćfinału, chociaż pierwsze 2 sety na to nie wskazywały. Gratulacje dla Lotosu, ale i brawa dla Czarnych - dzielnie walczyli. 
JS2015
5.02.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
cały Lotos choć praktykuje nieobliczalność w jedną i drugą stronę potrafi zamykać mecz na 3:2:)