Tauron MKS - Atom: Udany rewanż sopocianek, tradycyjnie szalony mecz!

Atomówkom w Dąbrowie Górniczej udał się wielki rewanż za bolesną porażkę w pierwszym meczu fazy zasadniczej, ale po drodze nie obyło się bez zwrotów akcji i pełnej gamy sportowych emocji.

Jakby mało było tego, że "energetyczne derby" klubów z Dąbrowy Górniczej i Sopotu mają swoją długą i arcyciekawą historię pełną zwrotów akcji i emocji, sobotni mecz w Hali Centrum mógł być decydujący dla końcowego kształtu tabeli po fazie zasadniczej. Dąbrowiankom szalenie zależało na kolejnym zwycięstwie nad Atomówkami i powiększeniu przewagi nad czwartym Impelem Wrocław, zaś zespół Lorenzo Micelliego otwarcie przyznawał przed wyjazdowym starcie, że chce zrewanżować się na MKS-ie za porażkę w Elblągu. Trzy punkty, jakie mogły paść łupem obu rywali, nabierały niebagatelnej wagi.

W obliczu absencji Krystyny Strasz Juan Manuel Serramalera zdecydował się na desygnowanie do meczowego składu dwóch libero, Katarzyny Urban i Kingi Drabek. W wyjściowej szóstce drużyny gospodyń pokazała się pierwsza z wymienionych. W pierwszej części meczu nie miała ona zbyt wiele pracy, oba zespoły postawiły na siłę i precyzję w polu serwisowym oraz ryzyko w ataku. Oklaskiwano zarówno widowiskowy atak z trzeciej strefy Brittnee Cooper, jak i agresywne kiwnięcia Michi Hancock. Włoski trener Atomu musiał upomnieć się o czas, gdy jego zawodniczki pozwoliły Eleonorze Dziękiewicz na odrobienie czterech punktów przewagi (9:9). To sopocianki atakowały pewniej i szybciej organizowały kontry, ale nie potrafiły tego przełożyć na dominację na boisku.

Po asie serwisowym Sanji Popović to Tauron MKS prowadził 16:14, nikt nie zamierzał wstrzymywać ręki w ataku, a los partii był niewiadomą. W szybkości wydarzeń i ogromnym tyglu emocji, interwencji i uderzeń "siła razy ramię" nieco pogubił się trener Serramalera, który przy stanie 23:23 wpuścił na parkiet Rebeccę Pavan, czwartą zagraniczną siatkarkę po stronie MKS-u i gdyby nie interwencja drugiego sędziego, MKS mógłby za to zapłacić stratą punktów. Decydująca w ostatniej akcji okazała się siła Hancock podczas walki na siatce z Cooper (27:25).

Dąbrowianki wykazały się siłą charakteru w starciu z nadmorskim przeciwnikiem
Dąbrowianki wykazały się siłą charakteru w starciu z nadmorskim przeciwnikiem

Atomówki, rozdrażnione takim przebiegiem sytuacji, zaczęły kolejną odsłonę spotkania mocnym uderzeniem (4:8) i dopiero Popović przełamująca raz za razem ręce sopocianek w bloku (albo wręcz przeciwnie, subtelnie kierująca piłkę w wolną przestrzeń) rozruszała ospałe gospodynie, które szybko dogoniły PGE Atom Trefl. Po dwóch asach Kamili Ganszczyk i bloku Popović to gospodynie prowadziły 16:12, po czym przyjezdne zrewanżowały się serwisem Zuzanny Efimienko. Gdy sytuacja robiła się nieciekawa dla Taurona MKS-u, sprawy w swoje ręce wzięła arcyskuteczna w tej partii Popović, a rekonwalescentka Tamara Kaliszuk zaserwowała asa (22:20). Jednak chwilę potem "zadaniowa" Magdalena Damaske trzykrotnie zmusiła dąbrowianki do kapitulacji w przyjęciu! Wicemistrz kraju wykorzystał odzyskanie przewagi dzięki Katarzynie Zaroślińskiej.

Końcówka drugiego seta odbiła się na morale gospodyń, które fatalnie weszły w kolejną odsłonę rywalizacji (3:8). Skrzydłowe Atomu robiły, co chciały i tylko chorwacka atakująca MKS-u była w stanie zrewanżować im się na siatce. Zaroślińska nie miała litości dla byłego klubu, zaś podopieczne Serramalery popełniały zbyt dużo błędów, by myśleć o nawiązaniu walki. Nie pomogły zmiany i motywacje na czasach, sopocianki dyrygowane przez Anna Kaczmar złapały swój rytm i były już pewne jednego punktu (13:25). Ratunkiem dla gospodyń miała być Rebbeca Pavan na prawym skrzydle, ale w kolejnym secie inicjatywa wciąż należała do Atomówek. Na środku siatki najjaśniej błyszczała gwiazda Cooper, a Zaroślińska utrzymywała wysoki procent skuteczności.

Do czasu, kiedy sygnał do odrabiania strat dała Różycka atakująca z lewego skrzydła: wtedy MKS zaczął sprawiać zaskoczonemu rywalowi niemałe problemy (14:16, 17:17), a kolejny blok McClendon na "Smoku" przebudził fanów na trybunach. Po trzech precyzyjnych "ciosach" Różyckiej było już pewne, że dojdzie do tie-breaka. A w nim pokazała się do tej pory mniej widoczna Klaudia Kaczorowska (5:9): MKS gubił się w pierwszej akcji po przyjęciu i znów musiał ratować własną skórę. I uratował! Po punktach Pavan i Dziękiewicz na tablicy pojawił się wynik 11:9, a atmosferę w hali można było ciąć nożem. Na końcowym rezultacie zaważyła niepewność Pavan w najważniejszych wymianach, a mecz zakończyła wykorzystaniem dziury w bloku Balkestein-Grothues.

Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - PGE Atom Trefl Sopot 2:3 (27:25, 23:25, 13:25, 25:19, 14:16)

Tauron MKS: Różycka, Dziękiewicz, Popović, Hancock, Ganszczyk, McClendon, Urban (libero) oraz Pavan, Kaliszuk, Drabek (libero), Piekarczyk, Staniucha-Szczurek

PGE Atom: Tokarska, Balkestein-Grothues, Radenković, Cooper, Kaczorowska, Zaroślińska, Durajczyk (libero) oraz Łukasik, Kaczmar, Damaske, Djerisilo

MVP: Zaroślińska (PGE Atom Trefl)

Komentarze (1)
avatar
steffen
6.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze że udało się wygrać, choć tylko za dwa punkty.
Martwi mnie jednak to jak łatwo kolejny raz trwonimy przewagę. A byłyby 3 punkty.