W pierwszym półfinale Pucharu Włoch byli podopieczni Nikoli Grbica czyli Sir Safety Perugia przegrali 1:3 z DHL Modena. - Perugia zaczęła mecz półfinałowy doskonale, zwłaszcza w obronie i w bloku. Widać było, że są doskonale przygotowani taktycznie i realizowali założenia, nie było w nich nerwów. Do tego siedziała im zagrywka, a zawodnicy Modeny nie byli w stanie odnaleźć się w ataku, więc ten pierwszy set szybko padł łupem Perugii. Ale Modena to zespół z bardzo wybitnymi indywidualnościami. Są świetni jako drużyna, ale także pojedynczo. Są tam zawodnicy, którzy - kiedy widzą, że mecz się źle układa - są w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność i odmienić jego losy swoją grą. I tak się stało od drugiego seta. Modena zaczęła grać znacznie lepiej w elementach ofensywnych jak serwis i atak. Może nie Luca Vettori czy Nemanja Petric, ale Earvin Ngapeth i Lucas pociągnęli ten mecz - ocenił spotkanie Grbic.
- Od drugiego seta to wyglądało tak, że niby grają punkt za punkt, ale wystarczy jakaś dogodna chwila, żeby Modena odskoczyła na kilka punktów i już tego nie oddała. Zresztą to jest typowe dla Modeny w tym sezonie - oni grają jakby na minimum zawsze, w lidze też. Nie wygrywają 3:0 zmiatając rywali z boiska do 15, tylko tak na 3:1, z małą przewagą w secie, nawet na przewagi czasem. Jak by dawali z siebie tylko tyle, ile potrzeba, żeby ten konkretny mecz wygrać za trzy punkty, ale nie więcej - scharakteryzował ekipę obrońców tytułu Serb.
W ekipie z Perugii zabrakło Aarona Russella i na przyjęciu cały mecz grali Christian Fromm i Denis Kaliberda. - Perugia na pewno zapłaciła za absencję Aarona Russella (ma naderwany mięsień w prawej ręce i miesiąc przerwy - przyp. red.), nie w sensie, że mógłby zagrać lepiej niż ci przyjmujący, ale w sensie braku możliwości dokonania zmiany. Christian Fromm ostatnio męczy się ze swoja grą i to momentami było widać. W tym sezonie on w ogóle gra gorzej niż w poprzednim, do czego na pewno przyczyniają się jego problemy z kolanem. To jest fantastyczny chłopak, który zawsze daje z siebie 200 procent i ogromnie chce pomóc drużynie, dlatego brak formy psychicznie go wykańcza - stwierdził szkoleniowiec.
W drugim półfinale Diatec Trentino pokonało Cucine Lube Banca Civitanova 3:2. -
Drugi półfinał był bardzo wyrównany. Trento mogło skończyć ten mecz wcześniej, ale w starciu pomiędzy dwoma tak silnymi zespołami decydują jedna czy dwie piłki i Lube doprowadziło to tie breaka. Obi ekipy zagrały naprawdę doskonałą siatkówkę, niektóre akcje były bardzo spektakularne. Bardzo mi się ten mecz podobał. Może to wyglądało z zewnątrz tak, jakby przewagę miało Trento, ale wszyscy wiedzą, że Lube potrafi się podnieść nawet z 19:23 i wygrać (tak się stało w meczu ostatniej ligowej kolejki - przyp. red.). To jest taki zespół, że nawet cztery punkty przewagi nad nimi nic nie znaczą, oni umieją to zniwelować w kilka akcji. Mają świetnych zawodników nie tylko na boisku, ale również na ławce - ocenił trener reprezentacji Serbii.
W niedzielę DHL Modena i Diatec Trentino spotkają się w finale Pucharu Włoch. Będzie to kolejne spotkanie tych zespołów, które w minionym roku zdominowały ligę włoską. - Finał pomiędzy Modeną a Trento na pewno będzie bardzo ciekawy. Rok temu Puchar Włoch wygrali podopieczni trenera Lorenzettiego, ale to Trento było górą w finale ligi i zdobyło mistrzostwo Włoch, co bardzo zabolało ekipę z Modeny. Zorganizowali więc u siebie Superpuchar, żeby pokonać Trydentczyków, ale potrzebowali do tego aż pięciu setów. Po tym wszystkim teraz jest tak, że niektórzy zawodnicy w żółtych koszulkach - nazwisk nie podam - na sam widok trenera Radostina Stojczewa po drugiej stronie siatki wpadają w taką wściekłość, że myślą tylko o tym, żeby go udusić i zapominają o graniu w siatkówkę - śmiał się Grbic. - To jest wybitny trener, moim zdaniem. On nie jest milutki i mało kto go lubi, ale on umie obudzić w swoich zawodnikach maksimum i taką wolę walki, że grają zawsze do końca - komplementował Radostina Stojczewa.
- Z Trento nie wystarczy prowadzić 2:0 i 20:10, oni i z tego potrafią odwrócić mecz. Z nimi musisz zagrać trzy sety na najwyższym poziomie nie odpuszczając ani na sekundę. I tak grają zawodnicy Stojczewa niezależnie od składu, który ma w danym klubie i sezonie. On ma chyba dziewięć żyć, jak kot. Więc choć sportowo i w sensie indywidualnych umiejętności Modena wydaje mi się odrobinę lepsza, to wszystko w tym finale może się zdarzyć - zakończyła legenda serbskiej siatkówki i wybitny rozgrywający, który wiele lat spędził jako zawodnik w lidze włoskiej.
Ola Piskorska z Mediolanu