MKS - ZAKSA: Tabela nie kłamie. Piętnasta wygrana kędzierzynian!

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Faworyt w meczu MKS-u Będzin z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle był tylko jeden. Mimo to, na całej przestrzeni spotkanie nie było jednostronne, tylko w drugim secie kędzierzynianie okazali się bezlitośni dla rywali.

W konfrontacji lidera z ostatnią drużyną tabeli PlusLigi faworyta można było wskazać z łatwością. Dodajmy, że od samego początku w grze kędzierzynian nie było widać ani śladu zmęczenia niedawnym turniejem finałowym Pucharu Polski. Choć gospodarze rozpoczęli spotkanie nieco stremowani (1:6), to szybko otrząsnęli się z tego marazmu.

Czas wyraźnie był ich sprzymierzeńcem, a atutem blok. Będzinianie na siatce spisywali się bardzo dobrze, przyjezdni wielokrotnie mieli problemy ze sforsowaniem ich bloku. Między innymi dzięki temu elementowi MKS nawiązał wyrównaną walkę z liderem. Zagłębiacy przełamali gości tuż przed końcówką, ponownie ustawiając szczelny blok i dokładając do tego mądry atak w wykonaniu Michała Żuka i Michała Kamińskiego (21:20). Jednak w najważniejszych akcjach lepiej spisała się ZAKSA, w jej grze było bowiem mniej błędów.

Drugiego seta kędzierzynianie rozpoczęli wyśmienicie, a w głównej mierze dzięki zagrywce Benjamina Toniuttiego. Serwis był najmocniejszą bronią przyjezdnych, w ekipie MKS-u posypało się bowiem przyjęcie. O tym jak wyglądała gra będzinian najlepiej świadczy to, że przy stanie 3:11 Stelio DeRocco wykorzystał już drugi przysługujący mu czas. Stroną dyktującą tempo gry była ZAKSA, a tę partię swoimi dwoma asami zakończył Grzegorz Pająk.

Ferdinando De Giorgi w drugiej odsłonie dokonał szerokiego przeglądu kadr, a na kolejną na boisku pozostał Grzegorz Bociek. Atakujący kończył akcje na wysokim procencie skuteczności, jak nie mocnym, to technicznym uderzeniem. Mimo że trzeciego seta będzinianie otworzyli wynikiem 2:0, to kędzierzynianie szybko przejęli inicjatywę, której nie oddali już do samego końca. Jakub Oczko często posyłał piłki do środkowych, co było dobrym pomysłem, jednak kluczowa była siła ataku ze skrzydeł, a ta była atutem ZAKSY.

Przy zagrywce Oczki kędzierzynianie utracili swoją wysoką skuteczność, co od razu znalazło odzwierciedlenie w wyniku (16:17). Wtedy o czas poprosił De Giorgi i jego zespół ruszył z miejsca, przy drobnej pomocy Tijmena Laanego, który przy piłce na remis zaatakował w aut. Choć końcówka była wyrównana, to kędzierzynian do zwycięstwa poprowadziła bardziej skuteczna gra.

MKS Będzin - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (22:25, 13:25, 22:25)

MKS: Pawliński, Baczkała, Gaca, Oczko, Żuk, Kamiński, Kaczmarek (libero) oraz Warda, Peszko, Piotrowski, Laane.

ZAKSA: Konarski, Buszek, Gladyr, Wiśniewski, Deroo, Toniutti, Zatorski (libero) oraz Bociek, Pająk, Banach (libero), Semeniuk, Czarnowski, Tillie, Rejno.

MVP: Rafał Buszek (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)

Komentarze (2)
avatar
Bellini
11.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
widocznie trener musiał mieć jakieś uzasadnienie skoro go nie wpuścił… Może i Pucharu nie ma ale za to będzie wygrana PlusLigi :) ! 
Wiesia K.
11.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda ,że De Giorgi nie wpuścił Boćka ani na chwilę w meczu o Puchar - - może to ZAKSA by się z niego cieszyła...!