W składzie przyjezdnych zabrakło Rafaela Redwitza, który nabawił się kontuzji stopy i będzie pauzował przez kilka tygodni. Ponownie na pozycji atakującego mecz rozpoczął natomiast Michał Szalacha.
Pojedynek zaczął się od dwupunktowego prowadzenia AZS-u Częstochowa, ale dzięki skutecznym zagrywkom Lukasa Kampy, który ucelował próbującego schować się Michała Szalachę, to Wojskowi schodzili na pierwszą przerwę techniczną przy stanie 8:6. Gdy piłkę przechodząca wykorzystał Daniel Pliński, o przerwę poprosił Michał Bąkiewicz (11:7).
Uwagi przekazane przez szkoleniowca na niewiele się zdały, bowiem kolejne akcje kończyli Bartłomiej Bołądź i Artur Szalpuk. Gdy Wojciech Żaliński nie poradził sobie z przyjęciem serwisu Łukasza Polańskiego, to Raul Lozano wykorzystał czas. W końcówce radomianie znowu przeżywali słabszy moment, nie kończyli ataków, a gdy pojedynczym blokiem Łukasz Polański zatrzymał Daniela Plińskiego, zrobiło się nerwowo (22:21). Premierowa odsłona zakończyła się dopiero przy stanie 27:25, kiedy to główny arbiter poprosił o challenge. Wideo weryfikacja wykazała, że Rafał Szymura zaatakował bez bloku w aut.
Na początku drugiego seta doszło do kilku nieporozumień po stronie gospodarzy. Na szczęście dla radomian dwukrotnie zafunkcjonował ich blok, którego głównym autorem był Daniel Pliński. Tomasz Kowalski, odpowiadający w tym meczu za rozegranie AZS-u, często grał przesuniętą krótką i to rozwiązanie zdawało egzamin. Brakowało jednak siły na skrzydłach, bo Rafał Szymura zwykle kiwał, a Michał Szalacha, po dobrej pierwszej partii, stracił swoją skuteczność. Dlatego na boisku pojawił się Felipe Airton Bandero.
Cerrad Czarni natomiast ponownie zaczęli popełniać błędy, a na skrzydle nie radził sobie Wojciech Żaliński. Dodatkowo jego koledzy mieli problemy z dokładnym dograniem, dlatego AZS prowadził już 21:18. Dwie skuteczne akcje Artura Szalpuka, który najpierw skończył atak pomimo złego przyjęcia, a później zablokował w pojedynkę Felipe Bandero wlały nadzieję w serca miejscowych, ale ostatecznie ta odsłona padła łupem AZS-u.
Z każdą kolejną akcją coraz lepiej radził sobie Felipe Bandero, choć Tomasz Kowalski nie ustawał w graniu przesuniętej krótkiej - radomianie nie potrafili znaleźć sposobu na ustawienie bloku. Wojskowi poprawili jednak swoją dyspozycję w obronie, dając szanse na skończenie kontrataku. Od drugiej przerwy technicznej ciężar gry po stronie Cerrad Czarnych opierał się głównie na Bartłomieju Bołądziu, który w każdy atak wkładał maksimum siły. Dobrze zaprezentował się także Michał Ostrowski - najpierw podbił dwie ważne piłki, a później zatrzymał blokiem Łukasza Polańskiego.
Artur Szalpuk miał ogromne problemy z przyjęciem i po jego błędach Raul Lozano musiał prosić o czas (0:3). Straty szybko zostały odrobione, bo młody przyjmujący nie tylko był skuteczny w ataku, ale również w zagrywce. Wspierał go Bartłomiej Bołądź i radomianie coraz pewniej kroczyli po zwycięstwo. AZS starał się doprowadzić do tie-breaka, ale pojedyncze skuteczne akcje Bandero i Szymury okazały się niewystarczające. Mecz zakończył się wykorzystaną kontrą przez Bartłomieja Bołądzia.
Cerrad Czarni Radom - AZS Częstochowa 3:1 (27:25, 23:25, 25:17, 25:21)
Cerrad Czarni: Kampa, Żaliński, Pliński, Bołądź, Szalpuk, Ostrowski, Majstorović (libero) oraz Kowalski (libero), La Cavera, Szczurek, Grobelny
AZS: Kowalski, Szymura, Polański, Szalacha, Patak, Buniak, Stańczak (libero) oraz Bandero, Wawrzyńczyk, Janus
MVP: Artur Szalpuk