Częstochowianie w czwartej partii prowadzili już 21:18, ale nie zdołali tego rezultatu dowieźć do końca. Ponadto kontuzji stawu skokowego nabawił się rozgrywający zespołu, Rafael Redwitz.
- Mieliśmy swoje szanse, szczególnie w czwartym secie. W końcówce prowadziliśmy trzema punktami, a trafił nam się przestój i do tego kontuzja Rafy (Redwitza). Na tę chwilę tego szczęścia nam brakuje. Graliśmy naprawdę fajnie, mimo różnych kłopotów walczyliśmy, a niestety się nie powiodło - powiedział po meczu trener AZS-u, Michał Bąkiewicz.
Dobra informacja dla ekipy spod Jasnej Góry jest taka, że do gry powrócił Felipe Airton Bandero, który pauzował od listopada z powodu kontuzji kolana. W Gdańsku wystąpił na placu gry po raz pierwszy od tego czasu.
- To jest dla nas duży pozytyw. Felipe co prawda trenuje z zespołem od poniedziałku, ale bardzo ciężko pracował, by wrócić do siebie. Cieszymy się bardzo, ze powrócił i z pewnością że z meczu na mecz będzie się czuł coraz pewniej - oznajmił szkoleniowiec AZS-u Częstochowa.
W pierwszej i czwartej odsłonie częstochowianom bardzo pomagał blok, dzięki któremu mogli nawet zdobywać punkty seriami. Choć trener Bąkiewicz nie jest jeszcze do końca zadowolony z funkcjonowania tego elementu.
- Mogliśmy z pewnością troszkę więcej złapać wybloków czy bloków, bo to by nam bardziej ułatwiło zadanie. Jednak jest jak jest gratulacje dla Lotosu Trefla. Byli zespołem lepszym, wykazał więcej doświadczenia i zimnej głowy - podsumował.
Kolejne spotkanie drużyna z Częstochowy rozegra z Cerrad Czarnymi w sobotę w Radomiu.
Zobacz wideo: Ewa Swoboda: Rekord świata należy do mnie, nie wierzę w to!
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.