Starcie włosko-tureckie to jedna z najciekawszych rywalizacji w I rundzie play-off Ligi Mistrzów. Na przeciwko siebie stanęli bowiem lider ligi włoskiej i tureckiej oraz dwie wielki indywidualności: Cwetan Sokołow i Earvin Ngapeth. Oczekiwania kibiców wobec tej potyczki były więc, co zrozumiałe, spore.
Gospodarze rozpoczęli mecz nerwowo, popełniając niewymuszone błędy, ale dzięki bardzo dobrej grze na skrzydle Cwetana Sokołowa zdołali zniwelować straty do rywali i przejąć inicjatywę jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną (8:7). Po powrocie na plac gry gospodarze dorzucili agresywną zagrywkę, co zmusiło triumfatorów Pucharu Włoch do popełniania kolejnych błędów i zaowocowało powiększeniem przewagi (16:12). Sygnał do odrabiania strat próbował dać Earvin Ngapeth, popisując się skutecznymi zagrywkami, jednak przerwa na żądanie trenera Bernardiego skutecznie zastopowała gości. W ważnym momencie przypomniał o sobie także Michał Kubiak, który kilkakrotnie zaskoczył rywali skutecznymi zagraniami ze skrzydła oraz w polu serwisowym. Mylić na rozegraniu zaczął się z kolei Bruno Rezende. To tylko ułatwiło zadanie gospodarzom, którzy po ataku ze skrzydła Cwetana Sokołowa przypieczętowali wygraną w inauguracyjnej partii.
Od początku drugiej partii zdecydowanie lepiej spisywał się Bruno Rezende, bardzo dobrze współpracując z Lucasem Saatkampem. Turcy z kolei mieli problemy ze skutecznym kończeniem ataków, jednak błędy po stronie gości pozwoliły im utrzymywać kontakt z rywalami. Po przerwie technicznej Dragan Travica zaczął częściej korzystać z usług środkowych, zaskoczył także turecki blok dzięki czemu Halkbank przejął inicjatywę (11:10). Niewidoczny przez większość czasu we włoskiej ekipie Earvin Ngapeth starał się pojedynczymi akcjami poderwać swój zespół do walki, jednak bezskutecznie. Francuz był bowiem dobrze pilnowany przez blok gospodarzy, a kiedy mimo wszystko udało mu się przebić, piłka zazwyczaj lądowała na aucie. W końcówce Dragan Travica nieco zmienił system rozgrywania, rozrzucając piłki szeroko. To utrudniło przyjezdnym czytanie gry, dzięki czemu gracze z Ankary zdołali odskoczyć na trzy oczka, bez większych kłopotów dowożąc przewagę do końca seta.
Podbudowani dwiema wygranymi partiami gracze Halkbanku Ankara dobrze rozpoczęli także trzecią odsłonę. Skuteczne rozegranie Dragana Travicy i zagrywki Kevina Le Roux zmusiły Angelo Lorenzettiego do skorzystania z przerwy na żądanie już przy prowadzeniu gospodarzy 3:1. Grający bardzo nerwowo przyjezdni nie byli jednak w stanie odrobić straty. Proste błędy popełniał Bruno Rezende, który miał problemy z dokładnym dograniem piłki do swoich kolegów. W efekcie różnica pomiędzy obiema ekipami zaczęła błyskawicznie wzrastać. Na drugiej przerwie technicznej dystans wynosił już 10 oczek (16:6). Po powrocie na plac gry Turcy w dalszym ciągu imponowali grą, stawiając kolejne skuteczne bloki. Kolegów do walki próbował poderwać kompletnie bezradny Earvin Ngapeth, jednak bez skutku. Włosi w ostatniej partii stanowili jedynie tło dla fantastycznie dysponowanych gospodarzy.
Michał Kubiak w starciu z DHL Modena zagrał całe spotkanie. Kapitan reprezentacji przyjmował 15 zagrywek, popełniając 1 błąd. Skuteczność naszego siatkarza w tym elemencie wyniosła 40 proc. przyj. poz. i 40 proc. przyj. perf. Zdecydowanie lepiej kapitan Biało-Czerwonych radził sobie w ataku kończąc 7 z 10 piłek. Do dorobku punktowego dorzucił 1 blok.
Halkbank Ankara - DHL Modena 3:0 (25:20, 25:21, 25:13)
Halkbank: Travica (2), Kooy (8), Batur (1), Kubiak (8), Sokołow (17), Le Roux (13), Yesilbudak (libero) oraz Dengin (libero) oraz Subasi, Kayhan
Modena: Ngapeth (9), Saatkamp (5), Rezende, Nikić (8), Piano (4), Vettori (10), Rossini (libero) oraz Bossi, Sartoretti
Mecz rewanżowy zostanie rozegrany 3 marca 2016 r. w Modenie.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: Popis Messiego na treningu
Źródło: WP SportoweFakty