Dzięki fenomenalnej postawie w ofensywie i żelaznym nerwom w końcówkach kolejnych setów ekipa znad Brdy sensacyjnie pokonała w sobotę na wyjeździe wicelidera PlusLigi. Bydgoszczanie w Hali Energia wykorzystali 45 z 71 ataków, w dwóch ostatnich partiach kończąc odpowiednio 77 (!) i 70 procent swoich akcji. To był zdecydowanie najlepszy występ Łuczniczki w trwających rozgrywkach.
- Gratuluję swojemu zespołowi. Sam wynik, który uzyskaliśmy tutaj w Bełchatowie, w obecnym sezonie już osiągaliśmy. Wygrywaliśmy 3:1 czy 3:0, ale czekaliśmy na naszą dobrą grę i w końcu się jej doczekaliśmy. Bardzo zadowoleni jesteśmy przede wszystkim z jakości naszej gry - podkreślił po spotkaniu i zaskakująco pewnym zwycięstwie bez straty seta Piotr Makowski.
Łuczniczka ma za sobą piekielnie trudny maraton spotkań. Po dwóch wyraźnych, choć niepozbawionych walki, porażkach z finalistami PlusLigi z poprzedniego sezonu: Asseco Resovią Rzeszów i Lotosem Treflem Gdańsk, bydgoszczanie pokonali brązowego medalistę mistrzostw Polski z ubiegłego roku, potwierdzając, że praca całego zespołu zmierza w dobrym kierunku.
- Już poprzednio z Lotosem Treflem zagraliśmy bardzo dobre zawody, ale to rywale z Gdańska prezentowali się jeszcze lepiej i musieliśmy przegrać w takim samym stosunku, jak w sobotę Skra z nami - zwrócił uwagę 47-letni trener, przywołując mecz z ekipą z Trójmiasta, w którym, choć jego zespół przegrał ostatecznie 0:3, to drugi i trzeci set kończyły się minimalnym zwycięstwem drużyny Andrei Anastasiego (25:23). Do szczęścia Łuczniczce brakowało więc niewiele. W Bełchatowie końcówki należały już jednak do niej bezdyskusyjnie.
Jakub Jarosz i spółka po spektakularnym zwycięstwie nie mogą jednak spocząć na laurach, bo wciąż mają szansę przed końcem sezonu zasadniczego poprawić słabą, dziesiątą pozycję w tabeli. Dlatego teraz najważniejszy jest dla nich najbliższy mecz, ponownie z wyżej notowanym rywalem - Jastrzębskim Węglem. Forma ekipy Marka Lebedewa faluje, więc jeśli bydgoszczanie powtórzą swoją dyspozycję z Bełchatowa, powinni również w najbliższy weekend powalczyć o pełną pulę.
- Jestem już w zasadzie myślami przy meczu z Jastrzębiem, w którym chcielibyśmy podtrzymać dobrą passę i grać tak dobrą siatkówkę, jak w Bełchatowie. Zespołowi Skry i trenerowi Falasce życzę zaś, żeby dalej byli w grze, awansowali do kolejnej fazy Ligi Mistrzów i odnosili kolejne sukcesy - zakończył twardo stąpający po ziemi Makowski.