Lotos Trefl - ZAKSA: Druga porażka lidera stała się faktem!

WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa
WP SportoweFakty / Iza Zgrzywa

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle doznali drugiej ligowej porażki w sezonie. Po raz drugi ich pogromcami okazali się gracze Lotosu Trefla Gdańsk.

Bezapelacyjni liderzy PlusLigi w 20. kolejce spotkań mierzyli się ze swoimi jedynymi pogromcami w rozgrywkach 2015/2016 - Lotosem Treflem Gdańsk. - Wygraliśmy w pierwszym starciu na ich terenie i mocno się postaramy, aby w niedzielne popołudnie, przy gorącym wsparciu naszych kibiców, kolejny raz rozstrzygnąć to spotkanie na naszą korzyść - zapowiadał przed niedzielnym starciem Bartosz Gawryszewski.

Już pierwsze akcje zapowiadały bardzo interesujące widowisko, a o wadze meczu przypominały na każdym kroku wymiany zdań pod siatką pomiędzy bohaterami spotkania. Gra obydwu zespołów opierała się głównie na zagraniach ze skrzydeł. Zarówno Marco Falaschi jak i jego vis-a-vis Benjamin Toniutti sporadycznie posyłali piłki do środkowych, jednak gdy już to czynili, okazywały się to zagranie nie do zatrzymania. Niezwykle wyrównana odsłona, w trakcie której żadna z ekip nie wypracowała sobie przewagi wyższej niż dwa "oczka", zakończyła się na korzyść wicemistrzów kraju. Przy piłce setowej pomyłkę w polu serwisowym zanotował Grzegorz Bociek.

Walczący o pozycję wicelidera podopieczni Andrei Anastasiego, po wygraniu premierowej partii, nie zwalniali tempa. Murphy Troy, który w środowym pojedynku przeciwko Łuczniczce Bydgoszcz zdobył nagrodę MVP, także w niedzielne popołudnie prezentował prawie bezbłędną grę w ataku. Gdańszczanie coraz częściej znajdowali również sposób na blokowanie kędzierzyńskich przyjmujących: Sama Deroo oraz Kevina Tillie (10:9). Belg nieskuteczne zbicia rekompensował jednak arcytrudnymi zagrywkami, dzięki czemu na drugiej przerwie technicznej prowadzenie objęli przyjezdni. Zresztą cała ekipa z województwa opolskiego znacząco wzmocniła siłę rażenia w polu serwisowym, co przekładało się na gładko zdobywane punkty w decydującej części seta.

Gospodarze szybko przejęli kontrolę nad wydarzeniami dziejącymi się na parkiecie w kolejnej partii. Tym razem pierwsze skrzypce w ofensywie grał Sebastian Schwarz. Niemiecki przyjmujący w ostatnich tygodniach przechodził spore wahania formy, a by przypomnieć sobie jak ważną jest postacią w układance Anastasiego, warto wrócić pamięcią do zeszłorocznych sukcesów Lotosu Trefla Gdańsk. Rozpędzona żółto-czarna maszyna zacięła się przy stanie 19:16 tracąc na własne życzenie trzy "oczka" z rzędu. Chwilowy przestój nie zdeprymował jednak gospodarzy, którzy w decydujących akcjach zagrali po profesorsku i objęli prowadzenie 2:1 w setach.

Czwartą odsłonę skutecznym zbiciem otworzył nie kto inny, a Sebastian Schwarz. Niemiec w dalszym ciągu utrzymywał ponadprzeciętny poziom gry, w dodatku otrzymywał coraz większe wsparcie ze strony Mateusza Miki czy też Murphyego Troya. Kędzierzynianie wobec zabójczo skutecznych gospodarzy byli momentami wręcz bezradni. Jedyną zmorą gdańszczan były nagminnie psute zagrywki, poprzez które kędzierzynianie wciąż utrzymywali z nimi kontakt punktowy (15:14). Gospodarze zdając sobie sprawę z wagi punktów wywalczonych przeciwko liderowi zestawienia za wszelką cenę chcieli zakończyć mecz w czterech partiach. Ta sztuka udała im się przy dość dużej pomocy kędzierzynian, którzy w końcówce seta popełnili serię prostych błędów.

Lotos Trefl Gdańsk - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:23, 21:25, 25:23, 25:20)

Lotos: Falaschi, Grzyb, Troy, Mika, Schwarz, Gawryszewski, Gacek (libero) Czunkiewicz, Schulz, Stępień

ZAKSA: Toniutti, Deroo, Tillie, Gladyr, Wiśniewski, Konarski, Zatorski (libero) oraz Rejno, Bociek, Buszek

MVP: Gacek

Źródło artykułu: