Faworytem sobotniej konfrontacji był Jastrzębski Węgiel, lecz w pierwszych dwóch setach podopieczni Marka Lebedewa grali zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Zawodzili zwłaszcza Maciej Muzaj i Toontje van Lankvelt, którzy już w drugiej partii opuścili boisko. Słabą dyspozycję jastrzębian skwapliwie wykorzystywali częstochowianie, który wygrali w pierwszych dwóch partiach.
[tag=1802]
AZS Częstochowa[/tag] już przed tygodniem w potyczce z osłabioną brakiem Mariusza Wlazłego PGE Skrą Bełchatów pokazali, że stać ich na nawiązanie walki z wyżej notowanymi drużynami. W potyczce z Jastrzębskim Węglem częstochowianom sił starczyło na dwa i pół seta. W trzeciej partii na drugą przerwę techniczną schodzili prowadząc 16:14 i to był koniec ich gry.
Podopieczni Michała Bąkiewicza w dalszej fazie pojedynku byli tylko tłem dla rywali. - Początek meczu wychodził nam idealnie. Po dwóch setach coś się zacięło w naszej grze. Bardziej my przegraliśmy, niż Jastrzębski Węgiel wygrał. Nie pozostaje nam nic innego jak skupić się na kolejnym meczu z MKS-em Będzin - powiedział środkowy AZS-u, Bartosz Buniak.
Po dwóch słabych setach jastrzębianie zaryzykowali na zagrywce, grali również odważniej w ataku i ustawiali szczelny blok. W tym elemencie goście mieli największą przewagę, a Akademicy nie potrafili znaleźć recepty na zatrzymanie gości. - W każdym elemencie nie szło nam tak, jak w dwóch pierwszych setach. Jastrzębianie byli od nas lepsi począwszy od zagrywki, poprzez przyjęcie, atak i blok - stwierdził Buniak.
Po dwudziestu kolejkach AZS Częstochowa zajmuje trzynastą pozycję w ligowej tabeli, a w swoim dorobku ma 13 punktów. W najbliższym meczu Akademicy zmierzą się z MKS-em Będzin, który jest czternasty i do AZS-u traci dwa "oczka".