Faworytem pierwszego półfinału byli niewątpliwie siatkarze z Gdańska, którzy pewnie liderowali w grupie A. Tymczasem podczas krapkowickiego turnieju wydarzyła się spora niespodzianka i to jastrzębianie, którzy jak mówiono, przyjechali na Opolszczyznę "po naukę", cieszyli się ze zwycięstwa 3:0.
Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia jastrzębian czterema punktami i taka przewaga utrzymywała się właściwie na przestrzeni całego seta. Bardzo odważną grą odznaczali się tego dnia siatkarze z Jastrzębia: na szczególne wyróżnienie w zagrywce zasłużył Piotr Trzeciak, natomiast Radosław Gil na rozegraniu prezentował się kombinacyjnie i bardzo pewnie. W połowie seta przewaga Jastrzębskiego Węgla urosła już do pięciu punktów. Gdańszczanie popełniali sporo błędów własnych. Jastrzębianom również przydarzył się przestój, a rywale z Gdańska zbliżyli się na 16:17. Podopieczni Jarosława Kubiaka błyskawicznie odbudowali przewagę z początku seta, a odsłonę zakończył będący w dobrej dyspozycji Konrad Formela.
Druga partia okazała się bardziej wyrównana od poprzedniej. Najrówniej grającym zawodnikiem w ekipie z Jastrzębia był wyżej wspomniany Formela. W zagrywce bardzo dobrze prezentował się Marcin Ernastowicz i to dzięki temu graczowi przewaga Jastrzębskiego Węgla urosła do trzech punktów. Siatkarze z Jastrzębia udowodnili, że mają stalowe nerwy, nie tracili koncentracji nawet, gdy rywale zbliżali się do nich na jedno "oczko". Druga partia zakończyła się trzypunktową przewagą podopiecznych trenera Kubiaka.
Trzeci set, podobnie jak poprzedni, początkowo był bardzo wyrównany, ale jastrzębianie byli konsekwentni. Ponownie błędy własne gdańszczan pozwoliły zbudować wysoką przewagę siatkarzy ze Śląska. Natomiast podopiecznym Jarosława Kubiaka wychodziło w tym spotkaniu wszystko, gdańszczanie ratowali się zmianami, ale to nie pomogło. Różnica urosła do sześciu "oczek" i zwycięzca tego półfinału mógł być tylko jeden. Rozbita ekipa z Gdańska nie umiała się podnieść z kolan, a kolejne ataki Piotra Trzeciaka były jak przysłowiowy "gwóźdź do trumny". Aż jedenastopunktową przewagą zakończył się ostatni set pierwszego półfinału. Młodzi siatkarze z Jastrzębia-Zdroju po raz pierwszy w historii zdobędą medal mistrzostw Polski.
Lotos Trefl Gdańsk - Jastrzębski Węgiel 0:3 (21:25, 23:25, 14:25)
Lotos: Linda, Sobczak, Jakubiszak, Rymarski, Behrendt, Ptaszyński oraz Majcherski (libero) oraz Dębski, Małecki, Bochan.
Jastrzębski Węgiel: Żeliński, Gil, Formela, Szewczyk, Śliż, Trzeciak, Popiwczak (libero) oraz Ernastowicz, Bereza, Kukulski,
MVP: Radosław Gil
Drugi pojedynek półfinałowy zapowiadał się niezwykle emocjonująco, gdyż przyszło się w nim mierzyć ubiegłorocznym finalistom Młodej Ligi - ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle z Cerrad Czarnymi Radom. Kędzierzynianie mieli do wyrównania rachunki za mecz finałowy, w którym po heroicznej walce polegli zeszłej wiosny 2:3. Również w tym sezonie po obu stronach siatki kibice mieli okazję zobaczyć kilka nazwisk, które na co dzień występują na parkietach PlusLigi.
Spotkanie rozpoczęło się od wyrównanej walki po obu stronach siatki, ale błędy kędzierzynian w ataku pozwoliły rywalom odskoczyć trzema "oczkami". Siatkarze z hali przy Jana Pawła II nie zwiesili głów i błyskawicznie wyrównali na 13:13. Dzięki atomowym zagrywkom Karola Butryna przewaga ZAKSY urosła do trzech punktów. Cała pierwsza odsłona była prawdziwym "Karol Butryn Show", którego również w ataku Czarni nie mogli powstrzymać. Kamil Semeniuk, lider rankingu MVP, występujący także w drużynie seniorskiej ZAKSY, podobnie kilkukrotnie punktował zagrywką. Set zakończył się czteropunktowym prowadzeniem ZAKSY.
Od początku drugiej partii przewaga kędzierzynian utrzymywała się na poziomie trzech, czterech "oczek". Bardzo dobra postawa Jakuba Zwiecha pomogła siatkarzom z Radomia zniwelować stratę do jednego punktu. Ręki w zagrywce i ataku nie zwalniał natomiast Karol Butryn i ponownie przewaga ZAKSY znacząco wzrosła. Czarni nie potrafili także znaleźć sposobu na przebicie się przez szczelny, kędzierzyński blok. Kolosalne błędy własne i konsekwentna gra podopiecznych trenera Dembończyka sprawiły, że drugi set zakończył się miażdżącym wynikiem 25:13.
Trzecia partia od początku nie układała się nie po myśli siatkarzy z Opolszczyzny, którzy do radomian już na wstępie tracili aż pięć punktów. Tym razem w zagrywkę wstrzelił się Bartłomiej Bołądź. W tym stałym elemencie gry nie odstawał także Artur Szalpuk i na tablicy wyświetlał się szokujący wynik 5:13. Podopieczni Rolanda Dembończyk kompletnie nie radzili sobie w przyjęciu, a set zakończył się sześciopunktową stratą ZAKSY.
Kolejną odsłonę Czarni rozpoczęli koncertowo - trzema asami serwisowymi! Początkowo utrzymywali przewagę trzech "oczek", a w hali w Krapkowicach już w półfinale szykowała się powtórka finału sprzed roku. Fenomenalny Łukasz Zugaj dał popisowy koncert zarówno w bloku jak i na zagrywce. Ostatecznie przewaga siatkarzy z Radomia urosła do jedenastu "oczek", co okazało się dla kędzierzynian barierą nie do przejścia.
Podobnie jak w poprzedniej partii, tak i w tie-breaku Czarni już na początku rozstrzelali ZAKSĘ zagrywką. W połowie decydującej odsłony meczu kędzierzynianom udało się zremisować na 8:8. Siatkarze z Radomia postawili wszystko na jedną kartę, ryzykowali w serwisie i to się opłaciło. Przy stanie 12:15 Czarni mogli świętować awans do finału Młodej Ligi i szansę na obronę tytułu sprzed roku.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Cerrad Czarni Radom 2:3 (25:21, 25:13, 19:25, 14:25, 12:15)
ZAKSA: Rejno, Borowski, Jastrowicz, Semeniuk, Walawender, Butryn, Banach (libero) oraz Fortuna, Staniszewski, Miksa.
Czarni: Bołądź, Zugaj, Zwiech, Grzechnik, Pluta, Szalpuk, Filipowicz (libero) oraz Wasilewski, Moniak, Zdrojewski.
MVP: Łukasz Zugaj