Effector - AZS: Piąta wygrana Akademików

W Częstochowie mogą odetchnąć z ulgą. Drużyna Michała Bąkiewicza zwyciężyła w stolicy województwa świętokrzyskiego i tym samym wypełniła regulamin rozgrywek PlusLigi. Effector powalczył, ale nadal musi drżeć o przyszłość.

Sebastian Najman
Sebastian Najman
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

Pojedynek w kieleckiej Hali Legionów w swoich początkowych fragmentach był bardzo wyrównany. Gra toczyła się punkt za punkt. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili gospodarze. W ich szeregach obiecująco prezentował się wracający do zdrowia Sławomir Jungiewicz. Żadna ze stron długo nie umiała wypracować bezpiecznej przewagi. Mocnymi serwisami próbowali w tym pomóc Mateusz Bieniek czy aktywny Matej Patak, ale wszelkie ucieczki były bardzo szybko "kasowane". Taki przebieg rywalizacji sprawił, że o wyniku pierwszej partii zadecydowała nerwowa końcówka. W niej więcej zimnej krwi zachowali siatkarze Effectora (25:23).

Przegrany set zadziałał mobilizująco na podopiecznych Michała Bąkiewicza. Świetna gra blokiem oraz punkt zdobyty bezpośrednio z zagrywki Rafaela Redwitza dały przyjezdnym przewagę. Sytuacja zmieniła się gdy w polu serwisowym pojawił się Bieniek. Reprezentant Polski wyrządził wiele szkód drużynie spod Jasnej Góry, doprowadzając do remisu (7:7). Jego dyspozycja nie podłamała AZS-u. 6-krotni mistrzowie Polski ponownie odskoczyli, tym razem nie dając się dogonić. Duża w tym zasługa lepszej gry blokiem, ale też ofiarnej obrony. To drugie nie było niczym wyjątkowym biorąc pod uwagę wykończenie Effectora (18:25).

Trzecia odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Stanisław Wawrzyńczyk bombardował zagrywką niepewnych w przyjęciu zawodników Daszkiewicza (0:4). Ci próbowali się podnieść, lecz w ich szeregach nie funkcjonowało absolutnie nic. Co innego po drugiej stronie boiska. Częstochowianie mając komfort mogli grać na dużym luzie, co znalazło odzwierciedlenie w wyniku (8:16). Effectorowi nie pomogła nawet zmiana rozgrywającego. To AZS urządził sobie rzeź niewiniątek, bawiąc się z totalnie rozbitym przeciwnikiem. W szeregach Akademików dużo dobrego zrobił wówczas Felipe Airton Bandero. Efekt? Zwycięstwo 25:10!

Po krótkiej przerwie Effector podjął ryzyko. Wiary dodawali gospodarzom nie tylko dopingujący kibice, ale również coraz częściej mylący się rywale. W pewnym momencie wydawało się, że AZS wziął się w garść, zresztą jeszcze przed drugą przerwą techniczną zyskał minimalną zaliczkę (14:16). Miejscowi jednak nie zamierzali się poddać. Odpowiedzialność za zdobywanie punktów na swoje barki wziął Mateusz Bieniek i to świetna postawa 21-latka pozwoliła ekipie Daszkiewicza przedłużyć swoje nadzieje na piątą wygraną w sezonie (25:23).

Początek decydującej odsłony przypominał trzeciego seta. Znów to zagrywka AZS-u zrobiła różnicę i dała gościom odrobinę komfortu (2:6). Effector nie powtórzył scenariusza sprzed kilkunastu minut. Co prawda wrócił do gry, ale bez happy endu. Arcyważne zwycięstwo zapisali na swoim koncie siatkarze Michała Bąkiewicza.

Effector Kielce - AZS Częstochowa 2:3 (25:23, 18:25, 10:25, 25:23, 12:15)

Effector Kielce: Jungiewicz, Stolc, Bieniek, Takvam, Kędzierski, Witiuk, Sobczak (libero) oraz Komenda, Maćkowiak, Więckowski, Buchowski, Biniek.

AZS Częstochowa: Wawrzyńczyk, Bandero, Szalacha, Buniak, Redwitz, Patak, Stańczak (libero) oraz Kowalski, R. Szymura.

MVP: Matej Patak (AZS).

Zobacz wideo: Apoloniusz Tajner: polscy skoczkowie mają jeszcze coś do udowodnienia
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×