Po raz drugi z rzędu zawodnicy z województwa świętokrzyskiego nie umieli wykorzystać atutu własnej hali. - AZS odniósł zasłużone zwycięstwo, a my niestety przegraliśmy kolejny mecz i swojej szansy musimy szukać gdzie indziej - powiedział niezadowolony z wyniku Dariusz Daszkiewicz.
Porażka z ekipą Michała Bąkiewicza bardzo mocno skomplikowała sytuację Effectora w walce o piąte, wymagane przez regulamin rozgrywek, zwycięstwo. - Zdajemy sobie z tego sprawę, ale nie chcę już nawet mówić na temat tych naszych kontuzji. Widać to było chociażby po Sławku Stolcu, który w piątek nabawił się urazu biodra, miał nie zagrać. W pierwszym secie było jeszcze ok, ale potem już niestety nie wyglądało to dobrze i kolejny raz musieliśmy grać dziwnymi ustawieniami - tłumaczył.
Mimo niepowodzenia siatkarzom z Kielc nie można zarzuć braku determinacji i poświęcenia. - Chłopaki po raz kolejny pokazali charakter, podnieśli się. Sławek Jungiewicz pierwszy raz w PlusLidze zagrał na przyjęciu, próbowaliśmy to robić w meczach sparingowych, na treningach, ale to był jego debiut na tej pozycji i o ile w czwartym secie było fajnie, to później zabrakło ogrania na tych pozycjach.
Przed biało-czerwono-niebieskimi decydujące o przyszłości pojedynki z Asseco Resovią Rzeszów, BBTS-em Bielsko-Biała oraz Jastrzębskim Węglem. - Musimy wszędzie szukać tego piątego zwycięstwa. Pojechaliśmy do Bełchatowa gdzie byliśmy skazywani na pożarcie, a jednak wyszarpaliśmy punkt. Mamy trzy szanse i do każdej musimy podejść na 100 procent - podkreśla Daszkiewicz.
Szkoleniowiec nie boi się o motywację wśród zawodników. - To jest bardzo fajna, zdeterminowana grupa, gdzie każdy wie po co jest i zdaje sobie sprawę jaka jest sytuacja. Nie trzeba ich dodatkowo motywować, co pokazują za każdym razem mimo różnych przeciwności.