W minionym sezonie siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz i Cuprum Lubin zaskoczyli sympatyków siatkówki swoją dobrą postawą. Wówczas jednak to gracze znad Brdy na zakończenie rozgrywek mieli więcej powodów do zadowolenia, wyprzedzając rywali o dwie lokaty. Obecnie sytuacja w ligowej klasyfikacji jest odwrotna. Miedziowi wciąż walczą o czołową czwórkę dającą szansę rywalizacji o medale, natomiast gracze Piotra Makowskiego marzą o miejscu w ósemce.
Gospodarze czwartkowego starcia od dłuższego czasu bezskutecznie próbują nadrobić dystans punktowy do ekipy Indykpolu AZS Olsztyn. W miniony weekend zespół z grodu Kazimierza Wielkiego po raz kolejny nie wykorzystał potknięcia rywali, którzy na własnym parkiecie ulegli Asseco Resovii 0:3. Korespondencyjny pojedynek zakończył się remisem, bowiem bydgoszczanie w takich samych rozmiarach przegrali w Kędzierzynie-Koźlu z ZAKSĄ.
- Na razie zajmujemy dziesiątą lokatę, ale wciąż walczymy o to żeby zakwalifikować się do "ósemki". Zaczęliśmy ten sezon słabo, ponieważ Jakub Jarosz nie występował w pierwszych siedmiu kolejkach. Problemy zdrowotne miał Michał Żurek, a do tej pory nie gra Wojtek Ferens. Plany na wyjściową szóstkę, które sobie założyliśmy na początku sezonu, niemalże w pierwszym meczu musiały zostać zmienione. I właściwie do tej pory "szukamy" tego składu. Oczywiście, że obecnym miejscem w tabeli jesteśmy rozczarowani - przyznaje II trener Łuczniczki Bydgoszcz Marian Kardas.
Problemy zdrowotne to obecnie największy kłopot ekipy znad Brdy. Szkoleniowiec zespołu Piotr Makowski, przez większość sezonu zmuszony był zmagać się z brakami kadrowymi, podobnie jest obecnie. W ostatnim czasie uraz pleców wykluczył z gry Bartosza Krzyśka, który nie wiadomo kiedy powróci do treningów. W starciu z ZAKSĄ zabrakło też Jana Nowakowskiego. Niewykluczone jednak, że przeciwko Cuprum młody środkowy pojawi się w kadrze meczowej.
W obozie rywala Łuczniczki nastroje są zdecydowanie bardziej pozytywne. Tym bardziej, że czołowa czwórka cały czas pozostaje w zasięgu Miedziowych. Apetyty na walkę o brązowy medal mają także Cerrad Czarni Radom i Lotos Trefl Gdańsk. Ci ostatni, w przypadku zwycięstwa w zaległym meczu z BBTS Bielsko-Biała odskoczą od przeciwników na kilka punktów. Podopieczni Gheorghe Cretu nie mogą więc pozwolić sobie na jakiekolwiek straty w ostatnich meczach rundy zasadniczej.
- Ostatnie wyniki wpłynęły na drużynę bardzo pozytywnie. Gramy z większą pewnością siebie i wierzymy w to, co robimy. Mieliśmy spadek formy i dołek, ale wyszliśmy z tego obronną ręką. Czołówka jest blisko, w każdym meczu można wygrać. Liga już pokazała, że nie ma rzeczy niemożliwych - przyznaje rozgrywający ekipy z Dolnego Śląska Grzegorz Łomacz.
W pierwszej rundzie starcie obu ekip trwało zaledwie 86 minut i zakończyło się wygraną Cuprum w trzech setach. W czwartkowy wieczór można spodziewać się zdecydowanie większych emocji. Wspomniana konfrontacja może mieć spore znaczenie dla realizacji przedsezonowych celów. Komplet punktów pozwoli gospodarzom myśleć o pozostaniu w grze o czołową ósemkę. Porażka praktycznie przekreśli marzenia podopiecznych Piotra Makowskiego o miejscu w górnej połówce klasyfikacji. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to jubileuszowy 10. sezon bydgoszczan w PlusLidze, takiego rozwiązana z pewnością nikt nad Brdą nie bierze pod uwagę.
Łuczniczka Bydgoszcz - Cuprum Lubin czwartek, 24 marca 2016 r. godz. 20.30