Nadzieja dla Asseco Resovii? "Jeden mecz z Zenitem można wygrać"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Andrzej Wrona
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Andrzej Wrona

Środkowy PGE Skry Bełchatów, Andrzej Wrona, widzi szansę dla Asseco Resovii Rzeszów w meczu półfinałowym Ligi Mistrzów z Zenitem Kazań. Mimo tego, traktowałby taki rezultat jako niespodziankę.

Według bełchatowskiego środkowego oba spotkania ćwierćfinałowe z Zenitem Kazań były tak samo wymagające, a porażka w rewanżu mogła się nawet okazać jeszcze bardziej bolesna. - Trudność spotkań była taka sama, tylko teraz oni zagrali lepiej, a my gorzej niż w Kazaniu. Bolałoby bardziej jak byśmy przegrali mecz 2:3 i w złotym secie. Wygrali zdecydowanie, praktycznie w każdym secie nie mieliśmy specjalnie jakiejś szansy, nawet piłki setowej - przyznał Andrzej Wrona.

Duże zagrożenie dla Pszczół w czwartkowym meczu stanowili środkowi z Kazania, szczególnie Andriej Aszczew, który skończył 8 z 9 ataków. Jednakże zdaniem zawodnika PGE Skry to nie był najsilniejszy punkt rywali w rewanżowej potyczce.

- Środkowi nie wygrali tego meczu. Jak gra się zagrywką tak, jak gra Zenit, to łatwiej się potem gra w bloku, bo my graliśmy dużo na wysokiej piłce. Nie ma jakiejś specjalnej filozofii. Gra mocną zagrywką, odrzucanie rywali od siatki to jest to, co środkowi lubią najbardziej. A w ataku, to co mieli, pokończyli, ale nie było tych piłek aż tak dużo - ocenił Wrona.

Gołym okiem dało się zaobserwować, że mistrzowie Rosji zdominowali spotkanie w bloku. Potwierdzają to też statystyki. Zenit zanotował w Łodzi 10 punktowych bloków, zaś bełchatowianie tylko dwa. Przekładało się to później na skuteczność w ofensywie. - Zaczęliśmy bardzo dobrze i tak chcieliśmy rozegrać cały ten mecz. Wyszło inaczej. Nie ma co na siłę uderzać w ten blok, bo piłka wraca. Jak nam się to udawało, kończyliśmy ataki, a nam się to nie udawało, więc ich nie kończyliśmy - powiedział środkowy PGE Skry Bełchatów.

Andrzej Wrona przyznał, że w półfinale Ligi Mistrzów będzie trzymać kciuki za Asseco Resovię Rzeszów, która w Krakowie zmierzy się właśnie z ekipą z Tatarstanu.

- Życzyłbym sobie, żeby jednak Asseco Resovia z nimi ten półfinał wygrała. My pokazaliśmy, że jeden mecz można z nimi wygrać i może to jest jakiś promyk nadziei dla rzeszowian. Dwumecz, jak widać, jest bardzo ciężko wygrać, ale oni grają jeden mecz i to jeszcze w Polsce, przy większej publiczności. Myślę, że mogą się pokusić o niespodziankę, bo na pewno taką będzie każdy inny wynik niż zwycięstwo Zenita w Lidze Mistrzów - podsumował zawodnik PGE Skry.

Komentarze (0)