Wielu zawodników i trenerów posiada umowę ze swoim pracodawcą, z zapisaną w niej opcją przedłużenia. Najnowszy przykład to kontrakt Miguela Falaski z reprezentacją Czech, który ma obowiązywać przez 2 lata i zapisano w nim możliwość prolongaty o kolejny rok (2+1). Podobną umowę z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle ma Rafał Buszek, a z Asseco Resovią Rzeszów, Damian Wojtaszek. Najczęściej jednak opcję przedłużenia zawierają kontrakty jednoroczne, jak choćby Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty z Impelem Wrocław i Marka Lebedewa z Jastrzębskim Węglem (oba 1+1).
Możliwość prolongaty to nieustannie problematyczna kwestia, na co zwraca uwagę Jakub Michalak. - Niejednokrotnie są to zapisy nieprawidłowo interpretowane. Bardzo często zawodnicy mają za złe klubom, jeśli te nie korzystają z opcji przedłużeń w kontraktach typu 1+1 lub 2+1. Jeśli chodzi o wersję +1, to jest ona do potwierdzenia. W tej kwestii wszystko zależy od tego, przez kogo jest ona definiowana - czy przez jedną stronę, czy przez obie. Za każdym razem jest to detal, który zawodnicy biorą jako pewnik, ale trzeba się bardzo dokładnie wczytać w konkretne zapisy odnośnie opcji przedłużenia. Na rynku bywały już sytuacje, gdzie gracze wypożyczani do innych klubów dostawali pod nos kontrakty 2-letnie, a podpisywali je bez konsultacji z klubem macierzystym, który miał inny plan na danego zawodnika w kolejnym sezonie. To skutkowało tym, że zawodnik nie mógł być wypożyczany do innego klubu - mówi menadżer.
W kwietniu ubiegłego roku opcja przedłużenia kontraktu była kością niezgody pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a Nikołajem Penczewem. Bułgar przechodząc do rzeszowskiego klubu przed sezonem 2013/2014 podpisał 2-letnią umowę z opcją jej prolongaty do końca następnych rozgrywek. Podstawowa długość kontraktu dobiegła końca, ale Asseco Resovia wykorzystała możliwość, aby przyjmujący w kolejnym roku również występował na Podpromiu. Omawiana kwestia odegrała także główną rolę w kontrakcie zawartym przez Michała Kubiaka z włoską Padwą w 2009 roku. Wtedy o przyjmującego starali się również jastrzębianie i warszawianie. - Jeśli chodzi o sprawę Penczewa, to wydaje mi się, że wtedy dostał lepszą ofertę finansową z innego klubu. Prawdopodobnie jednak nie miał w umowie opcji wyjścia, tzw. buy-outu. Wtedy od klubu zależy, czy danego zawodnika wypuści. Nam też zdarzały się takie sytuacje. Mateusz Bieniek miał ważną umowę w Effectorze Kielce i nie miał żadnego postanowienia o tym, na jakich warunkach można byłoby odstąpić od kontraktu wieloletniego. W związku z tym musiał on zostać w Kielcach - wyjaśnia agent między innymi środkowego reprezentacji Polski.
Warunki opcji przedłużenia często są uzależnione od wieku zawodnika. - Jeśli jest on młody, to niejednokrotnie kluby chcą podpisywać umowy na dłuższy okres, na przykład na 2 lub 3 lata. Wtedy jednak zostawiają sobie opcję po swojej stronie. Jeśli zawodnik się nie sprawdzi - tak jak na przykład Maciej Muzaj w Skrze Bełchatów - wtedy klub decyduje o tym, czy ona jest realizowana. Z kolei w przypadku doświadczonych graczy - jak przykładowo Benjamina Toniuttiego, czyli zawodnika z uznaną marką na arenie międzynarodowej - opcje mogą zawierać kary za zerwanie umów w obu kierunkach. Jeśli klub rezygnuje z usług danego zawodnika, musi mu zapłacić karę. Jeśli zawodnik zerwałby opcję, to sam musi ponieść koszty. W drugim przypadku realnie dzieje się tak, że płaci klub, który kontraktuje zawodnika na kolejny sezon - kontynuuje Michalak.
Zdarza się również, że opcję po swojej stronie mają zawodnicy. - Jako przykład pewnie można podać kontrakt Bartosza Kurka. Resovia z pewnością chciałaby podpisać z nim umowę na 2 lub 3 lata. Podpisała 1+1, więc podejrzewam, że w tym przypadku decyzja będzie należała do zawodnika. Klub na pewno będzie chciał go zatrzymać - mówi menadżer.
Jak tłumaczy Michalak, opcja przedłużenia jest niemal zawsze jednoroczna. - Są kontrakty 1+1 lub 2+1. Zgodnie z przepisami obowiązującymi w Polsce, nie można podpisywać porozumień dłuższych niż trzyletnie. Wynika z tego, że kontrakt 1+2 byłby zwyczajnie bezsensowny, a umowy 2+2 już nie można podpisać. Inna sprawa, że niektóre osoby przyglądają się kontraktom młodych zawodników, bo są podpisywane umowy typu szkoła + 3 lata. To niekoniecznie jest zgodne z obowiązującymi regulacjami - twierdzi.
Jedną z dodatkowych przeszkód w trakcie zawierania umów jest kwestia braku ich ujednolicenia. - Nie ukrywam, że wszystkim byłoby łatwiej, gdyby PZPS chciał doprowadzić do unifikowania kontraktów. Mamy przez to bardzo dużo pracy. Co roku umowy w poszczególnych klubach są modyfikowane, przez co każdy kolejną trzeba dokładnie przerobić od deski do deski i zwrócić uwagę na to, czy nie ma tam zapisów niewygodnych - kończy Jakub Michalak.
Zobacz wideo: Socha i Nowacka: oby w Rio wróciły złote wspomnienia
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.