Przegrana odsłona przez Asseco Resovię Rzeszów może ją drogo kosztować na zakończenie fazy zasadniczej. Może, ale nie musi. Jednak teraz to PGE Skra Bełchatów ma wszystko w swoich rękach. - Wygraliśmy za trzy punkty i to jest najważniejsze. Nie patrzymy w tabelę, więc nie robimy tragedii z tego, że przegraliśmy jednego seta. Wszyscy wiemy, jaka jest PlusLiga w tym roku. Wątpię w to, że Skra Bełchatów wygra dziewięć setów bez potknięcia, ale niech się chłopaki starają. My robimy swoje, chcemy zdobywać w każdym pojedynku trzy punkty. Jedziemy po to do Gdańska. Patrzenie na sety nic nie daje - mówi Fabian Drzyzga.
Według rozgrywającego, o wyniku drugiej partii zdecydował serwis MKS-u. - Chłopaki z Będzina zaryzykowali w tym elemencie i nas trafiali. Mieliśmy problemy z przyjęciem, co było kluczem do ich wygranej w tym secie. Nie ma co się rozwodzić nad tym, dlaczego, gdzie i jak przegraliśmy drugą partię. Wszyscy wiedzą, jak ważna w siatkówce jest zagrywka - oznajmia "Fabio".
Urodzony w Bordeaux zawodnik twierdzi, że w najbliższych kolejkach może dojść do kolejnych niespodzianek. - Nie jestem wróżbitą, ale moim zdaniem to nie stosunek setów zdecyduje o tym, kto zagra w finale. Wszyscy tracą punkty, zarówno u siebie, jak i na wyjazdach. Czas pokaże jak będzie. Skra będzie się na pewno starała, aby wygrać wszystko do końca 3:0, ale nie będzie to łatwe. Słabsze zespoły często wspinają się na wyżyny swoich możliwości i najlepsi mają z nimi problemy - kontynuuje.
Ostatnia, 26. seria spotkań nie zostanie rozegrana w jednym czasie. 26-latkowi nie podoba się takie rozwiązanie. - To jest bardzo złe. Ostatnia kolejka powinna się odbywać tego samego dnia i o tej samej godzinie. We wcześniejszych latach tak było i teraz też powinno - kończy Drzyzga.