- Przyjechaliśmy tutaj na fali wznoszącej. Mecz był ciężki, a bardzo ważny był moment w trzecim secie, kiedy wyciągnęliśmy kilkupunktową stratę. O odrobieniu tych strat i wygraniu trzeciego seta zadecydowała mocna zagrywka i przede wszystkim chęć wygrania tego seta, ogromna chęć. Bardzo nam zależało na wygraniu za trzy punkty - powiedział Woicko.
Gra rzeszowian rzeczywiście wyglądała na coraz bardziej poukładaną, pomimo tego że wcześniej nie do końca spełniała oczekiwania kibiców. - Po prostu widać po nas już drużynę. - cieszy się Woicki - Takich meczów jak dzisiejszy nie wygrywa się umiejętnościami, tylko drużyną. Takie mecze nas cieszą. Może nie graliśmy najpiękniejszej siatkówki dla oka, różnie można to oceniać, ale graliśmy wszyscy razem i walczyliśmy.
Sam Paweł Woicki w obliczu absencji Ivana Ilicia dostał szansę gry przez całe spotkanie. Widać było u niego momenty świetnej gry, np. efektowne zagrania z Hernandezem, przeplatane jednak czasem niedokładnościami i nieporozumieniami. Rozgrywający Resovii ocenia siebie trzeźwo - Dzisiaj gra była na dużym ryzyku, ale opłaciła się. Na pewno było kilka błędów, które są do wyeliminowania, trzeba ich unikać. Jest to spowodowane tym, że nie gram regularnie, grałem jak dotąd mało. Ale też nie chcę się tym usprawiedliwiać. Po prostu trzeba pracować nad tym, żeby w każdym meczu być coraz lepszym.
Paradoksalnie dłuższa wymuszona obecność w szóstce mogłaby mieć dobry wpływ na rozgrywającego. Musiałby wziąć wtedy na siebie wyłączną odpowiedzialność za poczynania zespołu. Brak Ilicia utrudniałby treningi, ale możliwość ułożenia sobie gry od początku do końca to czasem skuteczne rozwiązanie. Woicki nie jest do tego przekonany - Zdecydowanie lepiej jak jest dwóch rozgrywających, ale ten pierwszy cieszy się pełnym zaufaniem trenera. Wtedy sam czuje się pewnie. Ten drugi jest potrzebny, bo nie zawsze wszystko musi wychodzić, można mieć słabszy moment gry. Wtedy jest potrzeba, żeby zejść z boiska, usiąść i popatrzeć z boku na to co się dzieje na boisku, a wchodzi ten drugi. Można później wejść, można nie wejść. Tak jak mówię, dwóch rozgrywających jest zawsze potrzebnych. A to że jest się pewnym - to wypływa po prostu z drużyny, z tego co się dzieje na boisku.
Wygląda jednak na to, że zespół z Rzeszowa uniknie kłopotów z brakiem jednego rozgrywającego. Istniało niebezpieczeństwo, że kontuzja może wykluczyć Ilicia do końca sezonu. Dokładnie jeszcze nie wiadomo - mówi Woicki - ale był na konsultacjach u najlepszych lekarzy w kraju. Prawdopodobnie już za tydzień będzie wracał do treningów i potem stopniowo do gry.
Tak jak do postawy swojej drużyny, tak i do następnego meczu z Jastrzębskim Węglem Woicki jest nastawiony optymistycznie. - Gramy u siebie. Na wyjeździe wygraliśmy za trzy punkty. Na pewno JW też zna naszą grę bardzo dobrze. To będzie ciężki mecz, ale nie ukrywam, że cieszylibyśmy się z trzech punktów, tak jak na boisku w Olsztynie.