Maja Tokarska i pucharowa statystyka

Środkowa obrończyń Pucharu Polski zapewniała, że żadna z jej koleżanek nie zamierza kalkulować przed wielkim finałem kaliskiego turnieju z Chemikiem Police.

Półfinałowe starcie Pucharu Polski PGE Atomu Trefla Sopot z Polskim Cukrem Muszynianką Enea Muszyna przez bardzo długi czas było jednostronnym i przewidywalnym widowiskiem. Jedynie w dłuższym fragmencie drugiego seta Mineralne potrafiły dotrzymać kroku Atomówkom i wykorzystać wszystkie swoje atuty w ataku, ale wystarczyły trzy udane akcje sopocianek w końcówce partii, by sytuacja wróciła do normy. - Poważnie podeszłyśmy do tego meczu. Pamiętałyśmy o tym, że Muszynianka pokonała w ćwierćfinale Pucharu Impel Wrocław i to nam dało motywację do utrzymania koncentracji przez całe spotkanie. To oraz realizacja wcześniej ustalonych założeń pozwoliły nam wygrać - uznała środkowa Maja Tokarska (9 punktów, 3 bloki, 46 proc. skuteczności).

3 kwietnia dwa zdecydowanie najlepsze zespoły Orlen Ligi znów staną do walki o krajowy puchar i przejście do historii. Zawodniczki Chemika Police nie ukrywają, że chcą zapomnieć o bolesnej porażce sprzed roku i wygrać wszystko, co pozostało na krajowym froncie do wygrania. - W tym sezonie grałyśmy z Chemikiem trzy razy i wszystkie mecze przegrałyśmy. Szanse przed finałem oceniam 50:50, wszystko rozstrzygnie się w niedzielę. Pewnym plusem jest to, że dziś dobre pokazały się dziewczyny z szerokiego składu: pamiętam, że w zeszłorocznym finale nasze rezerwowe także odegrały sporą rolę. Czy będziemy bardziej wypoczęte? Z drugiej strony skończyłyśmy później... W takich meczach jak finał Pucharu nikt nie patrzy na zmęczenie, wszyscy dajemy z siebie sto procent - przypomniała reprezentantka Polski.

W zeszłym roku Atomówki walczyły o historyczny, pierwszy Puchar Polski, a Izabela Bełcik, która do tej pory nie miała tego trofeum w swojej kolekcji, specjalnie na finał włożyła na szczęście liście laurowe do butów (co przyniosło efekt). Jaki w tym roku cel przyświeca kadrze Lorenzo Micelliego? - Na Puchar Polski zawsze jest motywacja, to jest bardzo fajny turniej. Nieważne, ile się tych pucharów wygrało w karierze, taka Kasia Zaroślińska ma ich już na przykład cztery, a chce wygrać kolejny, bo jak sama mówi, nie chce sobie pogarszać statystyki. Żadna gwiazda jak na przykład Mariusz Wlazły nie kalkuluje, czy chce zdobyć jakiś tytuł czy nie, tylko walczy o jak najwięcej zdobyczy. Nikt nie pomyśli: "mam już jeden Puchar, po co mi kolejny?". To jest oczywiste, że każdy chce wygrywać - zauważyła Tokarska w rozmowie z naszym portalem.

Komentarze (1)
avatar
Kajetan Markus
6.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety okazały się lepsze od Impela, ale to kwesta zgrania wrocławianek, Drużyna gwiazd a więc indywidualności musi się dotrzeć aby stac się super skuteczna