Natalia Kurnikowska: Trzęsły nam się ręce z nerwów
Ekipie pod wodzą Bogdana Serwińskiego zupełnie nie wyszedł półfinałowy mecz Pucharu Polski z PGE Atomem Treflem Sopot. - Chciałyśmy być czarnym koniem turnieju, a nic z tego nie wyszło - podsumowała przyjmująca.
Widać było, że muszyńskie zawodniczki już na starcie wyglądały na nieco przygaszone i na tle emanującego pewnością siebie rywala prezentowały się nijako. Różnica 20 punktów zdobytych atakiem między obydwoma zespołami mówi sama za siebie. - Od pierwszej piłki nieco się spięłyśmy, co nas trochę powinno dziwić. Treningi wyglądały dobrze, zajęcia w tej hali też i wydawało mi się, że jesteśmy gotowe i wyjdziemy z takim samym nastawieniem jak na mecz z Impelem. Wierzyłyśmy, że jesteśmy w stanie wygrać, ale kiedy przyszło co do czego, ręce zaczęły się trząść i kompletnie nic nie wyszło - ze smutkiem stwierdziła reprezentantka Polski.
Adelę Helić, która musiała zejść w drugim secie z powodu odniesionego urazu, zastąpiła rezerwowa Kinga Hatala. - Kinga ćwiczyła sporo na środku siatki, jako że przez kontuzję odpadła z naszego składu Justyna Sosnowska. Raczej nie braliśmy pod uwagę takiego przebiegu wydarzeń, ale nie jestem pewna, czy to miało jakiś większy wpływ na mecz. Jak powiedziałam wcześniej, Atom był lepszy od nas w każdym elemencie. Czy jedna zawodniczka coś by zmieniła? Wątpię - szczerze stwierdziła zawodniczka Polskiego Cukru Muszynianki.
Małopolskiej kadrze zostaje zatem już tylko batalia o jak najlepszą pozycję w ekstraklasie. - Przed nami walka z PTPS-em Piła, mam nadzieję, że skończy się ona już w najbliższym meczu i zagramy o piąte miejsce w tabeli. Nie dostałyśmy się do czwórki, czego bardzo chciałyśmy, ale miejsce tuż za nią również by nas zadowalało, byłoby pewnym pocieszeniem w perspektywie całego sezonu - powiedziała przyjmująca.
Puchar Polski kobiet: Atom Trefl Sopot - Polski Cukier Muszynianka 3:0 (galeria)