Czy Skrze uda się przełamać "rosyjski kompleks"?

8 stycznia 2003 roku w Moskwie zwyciężył Mostostal Kędzierzyn-Koźle. Od tamtej pory żadnej męskiej drużynie z Polski nie udaje się pokonać rosyjskich rywali na ich terenie. PGE Skra Bełchatów w środę podejmie kolejną próbę. Zespół ten zdążył się już przekonać, że z gwiazdami ze Wschodu można skutecznie powalczyć - w Łodzi pokonał Iskrę Odincowo 3:0.

W tym artykule dowiesz się o:

Na boisko w Odincowie bełchatowianie wyszli jednak jak sparaliżowani i nie ugrali nawet seta. - I to nadal cholernie boli, bo tamtego dnia Iskra była do ogrania. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale mogliśmy i powinniśmy poradzić sobie lepiej - mówi środkowy Skry Bełchatów, Daniel Pliński. Ten zawodnik rosyjskiego kompleksu mieć nie powinien, bo jedno z najlepszych spotkań w karierze rozegrał właśnie przeciwko reprezentacji Rosji podczas mistrzostw świata w Japonii.

Tego kompleksu mieć także nie powinien Miguel Angel Falasca, który właśnie w Rosji zdobył mistrzostwo Europy, w finale pokonując drużynę gospodarzy. Przyjmujący Skry, Stephan Antiga, prowadził do zwycięstw w Moskwie reprezentację Francji, a Dawid Murek nie należy do siatkarzy, którzy baliby się kogokolwiek.

A mimo to wschodni kompleks polskich zespołów jest faktem - przez ostatnie sześć lat ugrały w Rosji zaledwie 3 z 30 setów. I tylko kobiety na razie dają sobie radę na Wschodzie - w tym sezonie w Odincowie zwyciężył Farmutil Piła.

Źródło artykułu: