Ewelina Tobiasz: Bez wideoweryfikacji sędzia zostaje sam z decyzją

WP SportoweFakty / Justyna Serafin
WP SportoweFakty / Justyna Serafin

Budowlani Łódź przegrali w półfinale Pucharu Polski, ale siatkarki miały okazję się przekonać, jak wygodnie się gra, kiedy trener ma okazję korzystać z wideoweryfikacji.

Budowlani Łódź nie mieli łatwego rywala w półfinale, był nim bowiem Chemik Police. Jak później się okazało, podopieczne Jacka Pasińskiego przegrały w czterech setach z późniejszymi zdobywczyniami Pucharu Polski.

Wydawało się, że łodzianki nie nawiążą walki z mistrzyniami Polski, dopiero w drugim secie coś drgnęło i zespół poderwał się do walki na tyle, że nie tylko wygrał partię, ale był bliski doprowadzenia do tie-breaka. - Ja nie straciłam wiary w ani jednej sekundzie tego spotkania. Dla mnie, dopóki nie będzie końcowego gwizdka, jest nadzieja. Z każdego, nawet najgorszego wyniku można wyjść. Różne rzeczy się zdarzały na boisku, nawet w damskiej siatkówce, więc wchodzę na boisko i gramy do końca. Nieważne czy wygrywamy czy przegrywamy dziesięcioma punktami, trzeba utrzymać koncentrację albo jeszcze bardziej się zmobilizować, kiedy gonimy przeciwnika. Tutaj nie ma tak, że zwątpimy. Jeżeli tak by się stało, to w ogóle nie byłoby sensu wychodzenia na boisko - wyjaśniła Ewelina Tobiasz.

To właśnie rozgrywająca była jedną z zawodniczek, która dała pozytywny impuls reszcie drużyny. - W drugim secie, kiedy trener zrobił kilka zmian, dziewczynom udało się podbudować zespół trochę mentalnie. W trzeci set weszłyśmy z większą swobodą, łatwiej nam było przyjąć piłkę, wyprowadzić atak czy kontrę. W tym czwartym secie zabrakło końcówki, mam nadzieję, że za rok uda nam się poprawić ten wynik - zapowiedziała zawodniczka.

W Pucharze Polski od kilku sezonów do dyspozycji trenerów jest system challenge. - Punkty, które dostałyśmy dzięki wideoweryfikacji podbudowały drużynę. To są ataki po palcach, których sędziowie czasami nie są w stanie wyłapać, bo ich nie słychać, a okiem ciężko wychwycić. Te punkty były ważne, bo to trochę dekoncentruje przeciwnika, a nam dodaje poweru, który później skutkuje dobrymi kolejnymi akcjami w naszym wykonaniu - podkreśliła Tobiasz.

Challenge jest na stałe w PlusLidze. Czy przydałby się również w kobiecych rozgrywkach? - Myślę, że tak, bo mnóstwo jest takich spornych akcji, wtedy sędzia musi sam decydować. Każda zawodniczka pokazuje pod swój zespół, trener tak samo, więc sędzia z decyzją zostaje sam. Nie zawsze jest to akceptowane przez zespoły, często są spięcia - powiedziała rozgrywająca.

Przed Budowlanymi starcie z BKS-em Aluprof Profi Credit Bielsko-Biała, w przypadku wygranej w sobotę, łodzianki zagrają o piąte miejsce w lidze. - W żaden sposób nie możemy ich zlekceważyć. Oczywiście gramy u siebie przed własną publicznością, co jest ogromnym plusem, w 100 procentach możemy odpocząć. Mam nadzieję, że dołożymy cegiełkę, a nasze dodatkowe atuty tylko nam pomogą - zakończyła.

Komentarze (0)