LM: Porażka po wielkiej walce - relacja z meczu Dynamo Moskwa - Skra Bełchatów

Dynamo Moskwa podejmowało PGE Skrę Bełchatów w meczu 1/8 finału CEV Champions League. Już przed meczem prognozowano wielkie emocje. Skra zagrała w swoim optymalnym składzie. W Dynamie zabrakło kontuzjowanych Aleksieja Ostapienki oraz Aleksandra Wołkowa.

W tym artykule dowiesz się o:

Dynamo Moskwa - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:21, 22:25, 25:23, 28:30, 15:13)

Dynamo: Grankin, Połtawski, Biereżko, Dante, Szerbinin, Samojlenko, Gonzales (libero) oraz Kruglow, Bezrukow, Siwożelez

Skra: Falasca, Wlazły, Antiga, Murek, Możdżonek, Pliński, Gacek (libero) oraz Bąkiewicz, Kurek, Jarosz, Dobrowolski, Wnuk

Mecze rosyjskiej Superligi na ogół nie cieszą dużą popularnością wśród kibiców. Zawodnicy tam grający często podkreślają, że grają jedynie dla siebie, trenerów i działaczy. Na środowe spotkanie z bełchatowianami moskiewscy kibice stawili się jednak dość licznie. Nikt nie mógł narzekać na frekwencję.

W pierwszym secie lepsi okazali się podopieczni Bagnoliego. Zawiodły dwie bełchatowskie "armaty": Murek i Wlazły. Zawodnicy ci grali mało skutecznie, ale trener nie decydował się na zmiany. W Dynamie z dobrej strony pokazał się Dante. Gospodarze zwyciężyli 25:21.

W drugiej partii na plac gry za Wlazłego wszedł Jarosz, a Murka zmienił Bąkiewicz. Niezwykle pozytywnie na grę Skry wpłynął ten drugi. Castellani mógł tylko żałować, że nie dał mu szansy w poprzednim secie. Bąkiewicz grał fenomenalnie. W całym meczu zaprezentował się bardzo skuteczną grę i mylił się niezwykle rzadko. W ostatnim meczu Bełchatowa z Delectą Bąkiewicz został wybrany MVP spotkania. W środowym pojedynku w Moskwie potwierdził świetną dyspozycję. Skra zwyciężyła 23:25 i wynik meczu był sprawą otwartą.

W trzecim secie górą byli zawodnicy Dynama. Gra była niezwykle zacięta, a emocje towarzyszyły widzom do samego końca. Niestety, Mariusz Wlazły nie skończył wielu ataków. Gwiazdor polskiej siatkówki był w słabszej formie. W bloku Dynama kapitalnie grał Szerbinin. Do szczęścia zabrakło niewiele. Skra uległa 25:23.

Czwarta partia przyniosła nam grę na przewagi. W kluczowym momencie na atak zdecydował się Miguel Falasca. Zagranie Hiszpana dało zwycięstwo w secie. PGE Skra pokazała charakter. Po przegranej partii wydawało się, że rosyjski zespół będzie dominował i wygra cały mecz. Nic bardziej mylnego. Obie ekipy czekał tie-break.

Już na początku decydującego seta sporą przewagę wypracowali gracze Dynama. Bełchatowianie do końca wierzyli w swoje umiejętności i udało im się nawet wyjść na prowadzenie. Spora w tym zasługa Semena Połtawskiego. Atakujący nie raz w tym meczu ratował nas z trudnej sytuacji posyłając piłkę w aut. Polskiemu zespołowi zabrakło szczęścia. W końcowej fazie partii ulegli 15:13, jednak dwa wygrane sety stawiają ich w dobrej sytuacji przed rewanżem.

Za tydzień Dynamo przyjeżdża do Bełchatowa. Hala "Energia" będzie wielkim atutem "żółto-czarnych". Jeżeli Mariusz Wlazły dojdzie do optymalnej dyspozycji, z pokonaniem Rosjan nie powinno być problemów.

- Cieszy dobra gra mistrza Polski - powiedział PAP prezes Profesjonalnej Ligi Piłki Siatkowej S.A. Artur Popko. - Liga rosyjska uważana jest za drugą w świecie, po włoskiej, pod względem siły. PGE Skra przy odrobinie szczęścia mogła wygrać w sali rywala. Na pewno podobała się gra Michała Bąkiewicza. Przede wszystkim on i środkowi stanowili o sile mistrza Polski. Nie zostały wykorzystane wszystkie możliwości w ataku.

O awansie do ćwierćfinału decydować będzie lepszy bilans setów, a gdy będzie równy, rozegrany zostanie tzw. złoty set.

- Na pewno nie wyjdziemy na parkiet w Bełchatowie, żeby kombinować czy zastanawiać nad wynikiem - powiedział PAP prezes Zarządu PGE Skry Konrad Piechocki. - Będziemy chcieli pokazać naszym kibicom dobrą grę i pokonać rywala.

Źródło artykułu: