Bartosz Kurek: Zabrakło chłodnej głowy
Jeden Bartosz Kurek w ataku to za mało. Asseco Resovia Rzeszów przegrała półfinałową rywalizację Ligi Mistrzów z Zenitem Kazań 1:3. W niedzielę zmierzy się z Cucine Lube Banca Marche Civitanova o brązowy medal rozgrywek.
Pierwszy półfinałowy mecz Final Four Ligi Mistrzów pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a Zenitem Kazań najlepiej podsumowuje powiedzenie "dobre złego początki", bowiem po inauguracyjnej - kapitalnej w wykonaniu Pasów partii, inicjatywę przejęli rosyjscy zawodnicy i to oni ostatecznie wygrali całe starcie 3:1 i zameldowali się w finale rozgrywek.
- Zabrakło nam może nie tyle argumentów, co chłodnej głowy. Z takim zespołem jak Zenit trzeba podejmować maksymalne ryzyko, my je podejmowaliśmy, ale często kończyło się ono błędami. Mam nadzieję, że w meczu o brąz zagramy troszkę spokojniej. Jest szansa, że i przeciwnik będzie trochę więcej wybaczał - mówił chwilę po starciu z Zenitem Bartosz Kurek.
- Zenit gorzej zagrał początek spotkania, ale jest to zespół, który do każdego meczu podchodzi w roli faworyta i tak trzeba ich traktować. Przez moment prezentowaliśmy bardzo dobrą grę, ale później siła była po stronie Zenita. W czwartym secie też uważam, że zagraliśmy dobrą, wyrównaną siatkówkę. Przeważyły indywidualne akcje rosyjskiego zespołu. Wyszliśmy na Zenit z podniesionymi głowami i schodzić również tak będziemy dumni z tego, co zrobiliśmy. Nie przestraszyliśmy się rywala w szatni, co było zresztą widać. Walczyliśmy do samego końca - dodał bombardier Asseco Resovii.
W niedzielę o godzinie 14:45 rzeszowianie stoczą bój o ostatnie miejsce na podium tegorocznej edycji Final Four Ligi Mistrzów. Ich przeciwnikiem będzie Cucine Lube Banca Marche Civitanova, która do rywalizacji z pewnością nie podejdzie w tak dobrych nastrojach jak mistrzowie Polski. W półfinale zagrała fatalne spotkanie przeciwko Trentino Volley i w efekcie gładko przegrała 0:3.
- Fajnie byłoby zakończyć ten turniej zwycięstwem i tak podziękować kibicom, którzy przyszli do hali. Jednego już mogą być pewni opuszczając halę po pierwszym dniu, że na pewno się nie poddamy - zakończył Kurek.