Włoska technika uległa rosyjskiej sile. Stojczew: Nie dotrzymaliśmy rytmu Zenitu

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Radostin Stojczew
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: Radostin Stojczew
zdjęcie autora artykułu

Tak pasjonującego finału Ligi Mistrzów nie było od paru lat. Zenit Kazań wywalczył tytuł najlepszej drużyny Europy pokonując Trentino Volley, ale dopiero w tie-breaku.

Gdy w sobotę wieczorem, znając rywala w tegorocznej walce o złoto Ligi MistrzówRadostin Stojczew mówił, że jego drużyna ma szansę na sukces, większość osób sceptycznie podchodziła do słów trenera. W niedzielę, nie tyle bułgarski szkoleniowiec włoskiej drużyny potwierdził słuszność swojej wypowiedzi, co za sprawą jego drużyny, włoska siatkówka przypomniała o swoim istnieniu europejskiej czołówce.

Drużyna Trentino Volley była o włos od pokonania mistrzowskiego kolektywu z Rosji. Uległa w finale siatkarskiej Champions League Zenitowi Kazań 2:3 i zakończyła rozgrywki krakowskiego Final Four na drugim miejscu. - Trudno cokolwiek powiedzieć. Byliśmy naprawdę blisko, żeby sprawić sensację, zrobić coś wielkiego. Takie jest życie. Brakowało nam cały czas dwóch punktów, przez co ostatecznie wygrał Kazań i gratulacje dla nich - mówił po meczu finałowym Radostin Stojczew.

Choć miejsce Trentino w finale nie było dużym zaskoczeniem, ich postawa przeciw obrońcom mistrzowskiego tytułu już tak. Młody zespół z Trydentu walczył jak równy z równym z ekipą z Kazania - włoska siatkówka na nowo znalazła sposób na rosyjską siłę w ataku. Dla większości siatkarzy z Trentino był to pierwszy tak ważny turniej w klubowej karierze i srebro jest nie lada osiągnięciem.

- Mimo wszystko nie można powiedzieć, ze jesteśmy wygranymi, bo to Zenit zwyciężył. Dwa sety nie liczą się, liczy się ten ostatni. Nie dotrzymaliśmy rytmu rywalowi. Moi zawodnicy dali z siebie wszystko co mogli. Uważam, że niektórzy dali nawet więcej od strony fizycznej niż sądziłem, że są w stanie - komentował z dumą Stojczew.

- Od trzeciego seta już nie istnieliśmy. Trudno teraz robić jakieś rozmowy z zawodnikami czy też analizować co poszło nie tak. Jakby nie patrzył jest to sukces, ale i porażka, potrzebujemy parę dni aby ochłonąć. Muszę teraz podjąć ważne decyzje jak po czymś takim ruszyć do przodu, wrócić do gry w rodzimych rozgrywkach - dodał szkoleniowiec z Bułgarii.

Jego drużyna nie będzie miała za dużo czasu na odpoczynek i w najbliższym czasie stanie naprzeciw kolejnemu wyzwaniem. Tracąc dwa mecze w play-offach Serie A z DHL Modena już 21 kwietnia o godzinie 20:30 rozpocznie walkę o odwrócenie losów rywalizacji i awans do finału mistrzostw Włoch.

Zobacz wideo: Fabian Drzyzga: Daliśmy ciała w końcówce czwartego seta

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu:
Komentarze (0)