AZS Politechnika Warszawska - Jastrzębski Węgiel: Ślązacy bliżej siódmego miejsca

W pierwszym meczu rywalizacji o siódme miejsce warszawiacy podejmowali gości ze Śląska. Przegrali 1:3 i to jastrzębianie są bliżej sukcesu. Wystarczy im wygrana w sobotę na własnym boisku.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela

Pojedynki o siódme czy dziewiąte miejsce są zawsze trudne, bo nie dają ani zaszczytów ani pieniędzy ani nawet - niechcianych i tak - pucharów europejskich, a wszyscy są już bardzo zmęczeni i sezonem i tymi samymi twarzami oglądanymi codziennie od miesięcy. Gra się o honor, o nowy kontrakt czy też o przedłużenie starego i oczywiście o udane zakończenie sezonu, bo przyjemniej jest na koniec wygrać.

Do pierwszego spotkania rywalizacji o siódme miejsce znacznie lepiej od początku byli zmotywowani siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Bardzo dynamiczni, bardzo szybcy i doskonale przygotowani taktycznie, co od razu pokazali gospodarzom (4:8). Michał Masny rozgrywał tak, że ręce same składały się do oklasków, grając ze swoimi oboma środkowymi jak Bruno z Lucasem. Obaj, Wojciech Sobala i Piotr Hain, zdobyli w sumie 8 punktów w pierwszym secie, a na kontrach byli zabójczy. Do tego dobrze radził sobie atakujący Maciej Muzaj, również na zagrywce. Warszawiacy nie istnieli na boisku. W drugiej połowie seta trener Jakub Bednaruk dokonał podwójnej zmiany, ale to nic nie zmieniło - Ślązacy byli jak rozpędzony pociąg.

Inżynierom ten mecz nie układał się w ogóle. Wolni, ociężali, nieskuteczni w ataku - sprawiali wrażenie gorszych w każdym elemencie. W drugim secie sytuacja się nie zmieniła. Podopieczni trenera Marka Lebedewa czasem sami uśmiechali się z wyraźnym zdumieniem, kiedy kolejny ich atak przed siebie na potrójnym warszawskim bloku wpadał w boisko rywala. Kiedy wreszcie gospodarzom udawało się poruszyć jastrzębskich przyjmujących swoim serwisem, to i tak nie byli w stanie zatrzymać ich ataków. Masny robił ze stołecznych środkowych bezradne wiatraki, a przypomnijmy, że AZS Politechnika Warszawska była najlepiej blokującą drużyną sezonu zasadniczego PlusLigi. Set bez historii tak samo jak pierwszy.

W trzeciej odsłonie trener Inżynierów zdecydował się na głębokie zmiany i do boju posłał kilku rezerwowych: atakującego Pawła Mikołajczaka, przyjmującego Jakuba Radomskiego i środkowego Przemysława Smolińskiego. Oni wnieśli na boisko sporo nowej energii, a tymczasem w zespole gości pojawił się "syndrom trzeciego seta", często spotkany zwłaszcza po dwóch bardzo łatwo wygranych partiach. Przy tradycyjnie zabójczej zagrywce Pawła Zagumnego jego drużyna otwiera seta 4:0 i grając znacznie skuteczniej niż w poprzednich odsłonach utrzymywała tę przewagę. Udało się nawet wreszcie skończyć kilka ataków ze środka, co było odmianą, bo wcześniej na siatce rządzili i dzielili jastrzębscy środkowi. W końcówce seta gospodarze zaczęli popełniać błędy i przewaga zmniejszyła się dwóch punktów, ale za chwilę błędami odpowiedzieli i jastrzębianie. Seta zakończył bardzo efektowny atak Mikołajczaka na potrójnym bloku.

W czwartej partii goście byli od początku wyraźnie zdeterminowani, żeby już doprowadzić do końca ten mecz, ale warszawiacy nie zamierzali się poddawać. Obie strony zrównały się poziomami, walczyły o każdą piłkę i był to najbardziej wyrównany set (16:15). Kibicom podobały się kolejne długie wymiany pełne efektownych obron i emocje na boisku. Żadna z drużyn nie mogła odskoczyć na więcej niż dwa punkty, a przewagi były szybko niwelowane. Maciej Olenderek bronił jak natchniony, dzięki niemu środek Jastrzębskiego Węgla przestał być tak zabójczy dla gospodarzy. Dobrze radzili sobie również rezerwowi, na nich goście nie byli już tak dobrze przygotowani taktycznie. W końcówce skutecznymi kontrami na cztery punkty odskoczyli warszawiacy (21:17), ale potem nastąpiło zaćmienie po stronie gospodarzy, którzy dostali sześć bloków z rzędu. Nie pomagały ani czasy brane przez szkoleniowca - Wojciech Sobala stał i serwował, a jego koledzy bez żadnego problemu zatrzymywali nawet pojedynczym blokiem przeciwnika i tak aż do końca meczu.

Kolejne spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju w sobotę 23 kwietnia. Pojedynek toczy się do dwóch zwycięstw.

AZS Politechnika Warszawska - Jastrzębski Węgiel 1:3 (18:25, 18:25, 25:20, 21:25)

AZS Politechnika Warszawska: Kowalczyk, Zagumny, Lemański, Samica, Filip, Łapszyński, Olenderek (libero) oraz Wierzbowski, Firlej, Mikołajczak, Świrydowicz, Smoliński, Radomski

Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Masny, DeRocco, Van Lankvelt, Sobala, Hain, Popiwczak (libero) oraz Mihułka (libero), Fornela, Strzeżek

MVP: Michał Masny (Jastrzębski Węgiel)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×