Roberto Santilli: Nie wykorzystaliśmy szansy

Rozpoczęło się bardzo dobrze a zakończyło fatalnie. Środowy pojedynek pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Sisley’em Treviso miał dwa oblicza. Początkowa faza zdecydowanie należała do śląskiego zespołu, który dominował na parkiecie. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić siatkarze z północy Włoch, wygrywając ostatecznie 3:2. - Nie potrafiliśmy zaadoptować się do nowej sytuacji, kiedy oni dokonali trzech zmian - podkreślał Robero Santilli, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.

- Bardzo mi przykro z powodu porażki, bo mieliśmy szansę odnieść w tym meczu zwycięstwo. Niestety nie wykorzystaliśmy jej - powiedział Roberto Santilli, szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla. Jego podopieczni prowadzili z Sisley’em Treviso już 2:1 w setach, wygrywając trzecią partię 25:15. W następnych dwóch odsłonach warunki dyktowali już wielokrotni mistrzowie Włoch, którzy ostatecznie wyszli zwycięsko z pierwszej batalii w ramach 1/4 Pucharu Challenge.

Pierwsze trzy sety Sisley grał dużo poniżej swoich oczekiwań. Jedynym wyróżniającym się zawodnikiem był Alberto Cisolla, autor 18 punktów w całym spotkaniu. Jastrzębianie wykorzystali słabszy fragment gry rywala i tak naprawdę powinni zakończyć pojedynek w czterech setach. - Oni mieli dużo problemów w przyjęciu a my dobrze organizowaliśmy blok i grę w obronie. Dysponowaliśmy także dobrą zagrywką a w ich szeregach było widać, że nie wszyscy są w 100 proc. formie, np. Alessandro Fei - analizował Santilli.

Szkoleniowiec śląskiego zespołu zauważył, że kluczowym momentem okazały się zmiany dokonane przez Francesco Dall’Ollio. Na parkiecie pojawili się Davide Saitta oraz Oleg Antonow a chwilę wcześniej kontuzjowanego Farinę zastąpił Matteo Daldello. - Wywieraliśmy na nich presję i to przynosiło skutek na początku. Potem oni zmienili rozgrywającego i atakującego, co od razu spowodowało zmianę ich gry. Zaczęli przede wszystkim lepiej grać pierwszym tempem. Poprawili także przyjęcie, kiedy na parkiecie pojawił się drugi libero. Nie potrafiliśmy zaadoptować się do nowej sytuacji, kiedy oni dokonali trzech zmian - dodał.

Santilli nie był zaskoczony zmianami, które dokonał jego rodak na ławce Sisley’a. Podkreślił jednak, że Jastrzębski Węgiel lepiej czuć się, kiedy na parkiecie przebywał Ricardo Garcia, grający grubo poniżej swoich możliwości. - Zmiany w ich szeregach nie były dla mnie dużą niespodzianką. Znam tych chłopców. Rezerwowy przyjmującym był kiedyś moim podopiecznym w kadrze Włoch. Przygotowaliśmy się jednak do gry przeciwko Ricardo i kiedy on był na parkiecie, nam szło bardzo dobrze. Wtedy funkcjonował nasz blok i dobrze spisywaliśmy się w obronie. Dokonane przez nich zmiany, zmieniły oblicze meczu i tak to właśnie wyglądało - stwierdził opiekun jastrzębian.

Na ławce trenerskiej Sisley’a obok trenera Dall’Ollio zasiadł także Tomaso Totolo, były szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla, obecnie drugi trener włoskiej ekipy a prywatnie bliski przyjaciel Santilliego. - To był dla mnie szczególny mecz. Nie tylko Tomaso Totolo jest moim bliskim przyjacielem, Francesco Dall’Ollio także. Ponadto znam wielu zawodników z tej drużyny, niektórzy byli nawet moimi podopiecznymi. Pojedynek ten był dla mnie dużą motywacją - wspominał sentymentalnie.

Rewanżowe spotkanie rozegrane zostanie w najbliższą środę, w Treviso. W przypadku zwycięstwa śląskiej drużyny w stosunku 3:2, dojdzie do złotego seta. - W Treviso będzie bardzo ciężko i tak naprawdę nie wiem co się może wydarzyć - powiedział Santilli, przed którym kolejne ciężkie wyzwanie, tym razem w ramach PlusLigi. W najbliższą sobotę dojdzie do arcyważnego spotkania z Resovią Rzeszów, która od kilku tygodni depcze jastrzębianom po piętach. - Gramy bardzo ważny i ciężki mecz, dlatego musimy być gotowi. Mamy 2 dni na to, aby szybko naładować baterie i być gotowym do ponownej rywalizacji - zakończył.

Komentarze (0)