Radosław Panas: Tylko i aż pierwszy krok

W wyjazdowym meczu 1/8 finałów Ligi Mistrzów AZS Częstochowa wygrał z Coprą Piacenza 3:2. - Jeszcze nie wywalczyliśmy awansu do ćwierćfinału - mówił po tym spotkaniu trener akademików. - Uczyniliśmy tylko i aż pierwszy krok. Przypomnę, że przed dwoma laty wygraliśmy na wyjeździe z Modeną 3:1, u siebie przegraliśmy i następnie ulegliśmy włoskiemu rywalowi w złotym secie.

W tym artykule dowiesz się o:

- Jesteśmy bliżej ćwierćfinału niż przed odlotem do Włoch - stwierdza trener AZS-u Czestochowa, Radosław Panas. - Dzisiaj cieszymy się przede wszystkim z dobrej gry i wspaniałej postawy naszej młodej drużyny. Każdy z zawodników, który wchodził na parkiet coś wniósł do zwycięstwa. Wychodziliśmy obronną ręką z trudnych sytuacji. W dwóch pierwszych setach Copra prowadziła, my dochodziliśmy i wygrywaliśmy końcówki. Czwarta partia była nerwowa w naszym wykonaniu.

Nerwowa była również końcówka tie-breaka (od 13:9 do 13:14), ale akademikom udało się zwyciężyć. - W Częstochowie i tak trzeba wygrać - mówi trener akademików. - Gdy przegramy 2:3, to trzeba będzie zagrać złotego seta. Na coś takiego nie możemy sobie pozwolić. O wyeliminowanie może zadecydować przypadek. Dlatego też twardo chodzimy po ziemi w ocenie naszej sytuacji.

Obserwatorzy podkreślali, że częstochowianie zagrali bardzo odważnie. To włoskie gwiazdy popełniały błędy. - Przypomnę, że zagraliśmy trzeciego tie-breaka w ciągu kilku dni - powiedział trener Panas. - Poprzednie dwa były z ZAKSĄ. Cieszę się, że chłopcy wytrzymali obciążenie fizycznie. Byliśmy dobrze przygotowani taktycznie, wiedzieliśmy w kogo celować. Dziś jeszcze cieszymy się z pokonania słynnego rywala, ale od piątku zaczynamy myśleć o kolejny meczu. Gramy ostatnio w systemie trzydniowym - PlusLiga, Puchar Polski, Liga Mistrzów. W niedzielę spotkamy się z Delectą. Siatkarze z Bydgoszczy walczą o swój byt. Nasze zadanie nie będzie wcale łatwiejsze niż w Piacenzie.

Komentarze (0)