Przed rozpoczęciem sezonu, informacja o zatrudnieniu przez Jastrzębski Węgiel na stanowisku szkoleniowca 48-letniego Australijczyka, była sporym zaskoczeniem. Działacze klubu z Górnego Śląska nie kierowali się jednak wyłącznie intuicją. Mark Lebedew pracował w klubie kilka lat wcześniej, jako asystent Roberto Santilliego. Dla byłego opiekuna Berlin Recycling Volleys był to więc powrót na "stare śmieci", jednak do ligi, która w ostatnich latach przeszła sporą ewolucję.
- Rozgrywki rozwinęły się w każdym aspekcie. Wzrosła liczba zespołów z dziesięciu do czternastu. Po drugie, wyższy jest poziom gry. Widać to zwłaszcza w środku tabeli. Większe jest również zainteresowanie ligą i więcej jest pięknych hal. Wcześniej graliśmy na małych obiektach w Jastrzębiu czy Częstochowie, a dziś te miasta mogą się poszczycić świetnymi arenami. Nie sposób nie wspomnieć również o systemie challenge, który moim zdaniem jest niesamowity i powinien stanowić dobry przykład dla tych, którzy jeszcze go nie wdrożyli. Sprawia on, że mecze są sprawiedliwsze i wnosi wiele pozytywnego do gry - powiedział Mark Lebedew w wywiadzie dla klubowej strony internetowej jastrzebskiwegiel.pl.
Australijczyk nie ukrywa jednak, że dostrzega także mankamenty w obecnym systemie ligowej rywalizacji. Włodarze PLPS zdają sobie jednak z tego sprawę, dlatego też od dłuższego czasu prowadzone są dyskusje nad usprawnieniem rywalizacji w siatkarskiej ekstraklasie. - W każdym sezonie można coś negatywnego. Dziwne było choćby to, że w ostatniej fazie rozgrywek mieliśmy aż trzy tygodnie przerwy w grze. Tak samo formuła play off. Oczywiście rozumiem jej tło i kontekst. Wiem, że kluczowe tutaj było dobro reprezentacji, ale uważam, że można było rozwiązać to w inny sposób - powiedział Mark Lebedew.
ZOBACZ WIDEO Operacja Rio ruszyła, czyli przychodzi siatkarz do lekarza (źródło TVP)
{"id":"","title":""}