Simone Giannelli: Igrzyska to spełnienie moich marzeń

Materiały prasowe / CEV
Materiały prasowe / CEV

19-letni rozgrywający po całym sezonie w pierwszym składzie Trentino Volley ładuje baterie na urlopie i potem udaje się na zgrupowanie reprezentacji narodowej. Będzie walczył o wyjazd na igrzyska. - Muszę sobie na to zasłużyć - zapowiada.

W zakończonym właśnie sezonie ligi włoskiej Simone Giannelli był podstawowym rozgrywającym Trentino Volley. Wraz ze swoją ekipą dotarli do finału Ligi Mistrzów, półfinału mistrzostw kraju oraz finału Coppa Italia.

- To był dla mnie o wiele trudniejszy sezon niż poprzedni, bo od początku byłem w wyjściowej szóstce, co oznaczało większą odpowiedzialność i presję. Mam poczucie, że poradziłem sobie z tym w miarę dobrze, również dzięki ogromnej pomocy moich kolegów. Choć jestem młodszy i znacznie mniej doświadczony, to oni nigdy nie kwestionowali mojej roli. Zwłaszcza jestem wdzięczny Georgiowi Bratojewowi, drugiemu rozgrywającemu, za wiele wsparcia i rad. Myślę, że rozwinąłem się jako zawodnik przez ten sezon, dzięki szansie, którą dostałem w tej fantastycznej drużynie - podsumowuje 19-latek.

- Z czterech rywalizacji, w których uczestniczyliśmy jako drużyna, w trzech doszliśmy do finału, a w jednej do półfinału. To jest świetny wynik i wielki wyczyn. Niestety, nie wygraliśmy żadnego z tych finałów, ale samo dojście do tego etapu i granie w nich to i tak znacznie lepiej niż oglądanie ich w telewizji - powiedział Giannelli, który najbardziej żałuje przegranego finału Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO Najsłynniejszy skater świata - Tony Hawk - ma dziś urodziny

- Zadecydowało tylko kilka piłek w finale w Krakowie. Ale doświadczenie, które tam zdobyliśmy, jest bezcenne i zaprocentuje w przyszłości. Ten obrazek, który mam w pamięci, to dla mnie idealne podsumowanie sezonu: stoimy w Tauron Arenie na drugim stopniu podium i czujemy się jednocześnie sfrustrowani i lekko przybici, ale zarazem mamy poczucie, że sporo osiągnęliśmy i daleko zaszliśmy - wspominał Włoch.

Giannelli jest pierwszym rozgrywającym w reprezentacji Włoch i po krótkim odpoczynku dotarł na zgrupowanie swojej drużyny narodowej w Cavalese. Podopieczni trenera Gianlorenzo Blenginiego wygrali awans na igrzyska olimpijskie podczas wrześniowego Pucharu Świata i nie muszą teraz walczyć w Tokio. Spokojnie przygotowują się do Ligi Światowej oraz walki o medale w Rio.

- Igrzyska to wyjątkowa impreza, każdy marzy o tym, żeby tam pojechać i jeszcze do tego zdobyć złoty medal. Jedziemy na zgrupowanie, mamy awans, ale którzy z tych zawodników znajdą się w dwunastce na Rio, to jeszcze nie wiadomo. Najpierw każdy z nas musi udowodnić trenerowi, że jest wart zabrania na igrzyska. Ja zrobię wszystko, co mogę, żeby zostać powołanym. Igrzyska to moje marzenie - zapewnił młody siatkarz, który jest bardzo skromny, ale musiałby chyba doznać poważnej kontuzji, żeby nie pojechać do Rio. Jest ulubieńcem Blenginiego i jest bezdyskusyjnie pierwszym rozgrywającym, od kiedy ten szkoleniowiec objął kadrę.

Źródło artykułu: