Podróż do Gorzowa okazała się dla świdniczan pechowa również z innych powodów. Jeszcze przed wyjazdem na gorączkę skarżył się środkowy bloku Marcin Malicki. Zdołał jednak zagrać, ale jego występ nie był zachwycający. W Gorzowie okazało się, że na hali panuje dość niska temperatura. Zawodnikom było tak zimno, że na rozgrzewkę wyszli w rękawiczkach. Ale na tym pech ekipy z Lubelszczyzny się nie zakończył. Dominik Wójcicki po wykonaniu drugiego ataku nie był w stanie już zagrać do końca meczu. Okazało się, że zawodnik zwichnął nogę w kostce.
Po zakończonym meczu trener Avii Świdnik Krzysztof Lemieszek nie chciał tłumaczyć porażki swojego zespołu. - Prawda jest taka, że graliśmy ambitnie do końca, ale nie od początku. Końcówka pierwszej partii i drugi set nie wyszły nam najlepiej. Zabrakło determinacji, agresji, a żaden element w naszym wykonaniu nie był na dobrym poziomie. - podsumowuje szkoleniowiec Świdniczan na łamach Kuriera Lubelskiego.
Przegrana w Gorzowie Wielkopolskim zakończyła niezwykłą serię zwycięstw Avii. Zawodnicy Krzysztofa Lemieszka nie przegrali żadnego spotkania od 6 grudnia 2008 roku. - Nie pamiętam, aby w przeszłości Avia notowała tak długą serię zwycięstw. Nie prowadzę takich statystyk, ale rzeczywiście osiągnięcie takiego wyniku nie zdarza się zbyt często. - mówi trener Avii Świdnik.
Ekipa z Lubelszczyzny ma jeszcze szanse na pobicie innego rekordu ligi. Wygrana w kolejnym spotkaniu przed własną publicznością byłaby już dziewiątym zwycięstwem z rzędu u siebie. W poprzednim sezonie Świdniczanie tylko raz schodzili pokonani z hali przy ul. Fabrycznej. Wygrała z nimi ekipa Politechniki Warszawskiej.