Plamen Konstantinow podjął trudną decyzję. Nie będzie powrotu "starej gwardii" do reprezentacji

Szkoleniowiec bułgarskiej kadry postanowił zrobić rewolucję po przegraniu kwalifikacji na igrzyska w Rio. - Chcę mieć w drużynie zawodników, którzy na pewno będą w formie za cztery lata - powiedział w rozmowie z naszym portalem.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
Płamen Konstantinow jest trenerem reprezentacji Bułgarii PAP/EPA / Jacek Bednarczyk / Płamen Konstantinow jest trenerem reprezentacji Bułgarii

WP SportoweFakty: W porównaniu ze styczniowym turniejem w Berlinie jest wiele zmian w pana zespole. Brakuje prawie wszystkich starszych i bardziej doświadczonych zawodników. To chwilowe, jak u innych, czy na stałe?

Plamen Konstantinow: Raczej na stałe. Nie zagramy na igrzyskach i to jest moim zdaniem dobry moment na poważne zmiany w reprezentacji. Trzeba zacząć zupełnie nowy czteroletni cykl i dać więcej szans młodszym pokoleniom. Oni wtedy będą mieli czas, żeby się ograć i nabrać doświadczenia. Ci starsi pograliby świetnie może rok jeszcze, może dwa, ale za cztery lata na pewno nie będą w idealnej formie. A w międzyczasie młodzi siatkarze nie zdobyliby potrzebnego im doświadczenia. I przed igrzyskami w Tokio byłby wybór pomiędzy nieograną młodzieżą a steranymi i zmęczonymi zawodnikami mającymi za sobą swoje najlepsze lata. I dlatego teraz jest dobry moment na budowanie zupełnie nowej reprezentacji, żeby tego scenariusza uniknąć. I - patrząc na nasz wynik w Memoriale Wagnera - wygląda na to, że to była niezła decyzja.

A trudna? Taki Teodor Aleksiew był w ostatnich latach nie tylko kapitanem, ale nawet ikoną waszej reprezentacji.

- To nie było łatwe ani dla nich ani dla mnie. Większość grała w reprezentacji od lat, część to byli moi koledzy z boiska i przyjaciele z czasów kiedy ja jeszcze grałem. Ale sport to nie miejsce na sentymenty. Jestem trenerem reprezentacji Bułgarii i muszę patrzeć perspektywicznie. Oczywiście, z drugiej strony tu jest mi znacznie trudniej niż w klubie, bo ja ich wszystkich znam, niektórych nawet bardzo dobrze. To chyba jest najgorszy moment dla każdego szkoleniowca drużyny narodowej, kiedy musi komuś powiedzieć, że już go nie widzi w kadrze. Ale musiałem odłożyć swoje uczucia na bok i podjąć decyzje, które moim zdaniem są najlepsze dla przyszłości reprezentacji. Mam nadzieję, że z tymi zawodnikami uda mi się utrzymać dobre relacje poza boiskiem.

Ale Metodi Ananiew, też niemłody, został w reprezentacji. Dlaczego akurat on tak?

- On z powodu swoich kontuzji grał o wiele mniej niż pozostali w jego wieku i nie jest aż tak fizycznie wyeksploatowany. Poza tym potrzebny jest w drużynie ktoś nieco starszy i bardziej doświadczony. A Metodi powinien zdrowotnie dociągnąć spokojnie do igrzysk w Tokio.

Mówi pan ciągle o igrzyskach w Tokio jako o głównym celu wszystkich działań, ale przecież jest inny cel bliżej. Za dwa lata jesteście gospodarzami mistrzostw świata, to chyba pod to przede wszystkim chce pan zbudować zespół?

- To jest bez wątpienia nasz pierwszy cel, to prawda i do niego się przygotowujemy. Ale potem są igrzyska i one są równie ważne, bo igrzyska to jest zawsze coś specjalnego.

Widać było na konferencjach prasowych, że jest pan zadowolony z gry swojej drużyny i osiągniętego wyniku. Zwycięstwo Bułgarii w Memoriale Wagnera to jest trochę zaskoczenie, prawda?

- Tak, zwłaszcza biorąc pod uwagę nasz bardzo krótki okres dotychczasowych przygotowań i klasę rywali. Debiutujący w reprezentacji młodzi siatkarze pokazali zaskakująco dobry poziom gry na tle europejskich potęg w Memoriale, to mnie bardzo cieszy. To im doda pewności siebie i wiary w swoje umiejętności oraz w to, że nasze treningi przynoszą dobre wyniki. Mam tylko nadzieję, że nie spoczną na laurach i nie zaczną po tym jednym turnieju myśleć, że są najlepsi na świecie, bo to się zdarza młodym graczom. A przecież z każdym meczem będzie trudniej, bo wszyscy ich rozpiszą w każdym detalu.

Przez lata mieliście problemy z rozgrywającym, a teraz pojawił się naprawdę dobry 22-latek na tej pozycji, to on istotnie się przyczynił do tych dobrych wyników. Jak go pan znalazł?

- Jeszcze jest za wcześnie, żeby mieć pewność, że to będzie dobry rozgrywający, ale świetnie się zapowiada. Bez wątpienia robi doskonałe wrażenie i ma szansę być jednym z lepszych rozgrywających w historii bułgarskiej siatkówki. Po raz pierwszy od 20 lat nie byłem poza krajem w czasie sezonu klubowego i dzięki temu mogłem obejrzeć całą naszą siatkarską młodzież i dokonać wyboru. Seganowa znalazłem w Lewskim Sofia.

W tym sezonie macie tylko jedną imprezę - Ligę Światową. Planujesz wrócić do Krakowa na turniej finałowy?

- Mam taką nadzieję, oczywiście. Ale nie będę ukrywał, że to będzie bardzo trudne. Jestem realistą i mam świadomość, jak młodych i niedoświadczonych mam zawodników. Najważniejsze w tym sezonie będzie utrzymywać dobry poziom gry i rozwijać się. Jeżeli przy okazji coś wygramy, jeszcze lepiej. Chciałbym, żeby ta drużyna nabrała swojego stylu gry i zgrania podczas tego pierwszego wspólnego sezonu. Spodziewam się, że będziemy mieli swoje wzloty i upadki, to jest normalne na początku. Ale podczas Wagnera pokazali że mają potencjał i to już jest coś, na czym można budować.

I charakter, bo wygrali dwa tie breaki ze znacznie bardziej doświadczonymi zespołami. A z Serbami przegrywali już 5:8.

- I charakter, oczywiście, to też jest ważne. To wszystko napawa mnie optymizmem na przyszłość.

Rozmawiała Ola Piskorska

[b]ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Siatkarze walczą o igrzyska, eksperci analizują rywali Biało-Czerwonych
[/b]
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×